niedziela, 1 listopada 2009

Szaman Galicyjski i sprawa skradzionego święta

Agencja Ucho Szakala życzliwie donosi, że skradziono święto.

Święto nazywa się Samhain (czyt. sauń) i jest najważniejszym celtyckim świętem końca lata (sam e fuin) i równocześnie końcem roku.

Najważniejszym czasem jest noc z 31 października na 1 listopada. Stary Rok kończy się wraz z zachodem słońca, a Nowy Rok zaczyna wraz ze wschodem. Noc ta, jedna w całym roku, znajduje się poza czasem. W tę noc Królowa Skathach*), która chroni żywych, opuszcza swą wielką tarczę i znikają granice pomiędzy światami żywych i umarłych. Duchy tych, którzy umarli w ostatnim roku i tych, którzy się jeszcze nie narodzili schodzą na Ziemię i szukają, w kim by zamieszkać. Trzeba wygasić wszelkie ogniska, świece i lampy, aby domy wyglądały na zimne i odpychające, a przed domami wystawić jedzenie dla duchów. Jeśli opuszczamy dom i osadę, należy ubrać się w łachy i wyglądać jak brudny dziad proszalny, aby żaden duch nie zechciał naszego ciała.

Jest to czas spędzania bydła i owiec z gór na zimowe leża, czas zbierania się wszystkich członków klanu. To wspólne obcowanie żywych, zmarłych i nienarodzonych sprawia, że wczyscy czujemy, że należymy do jednego klanowego ducha, przyzywanego na tę okazję. Jesteśmy przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Bycie samotnym i opuszczonym w tym dniu znaczy zagubienie duszy w chaosie Zaświatów.

Tego dnia wschodzą Plejady, Zimowe Gwiazdy, znacząc początek ciemnej połowy roku rządzonej przez Księżyc. Lugh - Bóg Słońce umiera z ręki swego brata, Księżyca, skąpego króla, który nie chce się dzielić swoim ciepłem. Choć świeci na niebie, nie ogrzewa Cailleach Bheare, Oddechu Staruchy czyli wichrów z północy. Ciemność i chłód zastępuje swiatło i ciepło. Wzrost i budowanie zostaje zastąpione zanikiem i rozpadem. Życie i Śmierć. Harmonia we Wszechświecie i cykliczność tych procesów wskazuje, że ani życie ani śmierć nie może panować bez tego drugiego.

Dusze zmarłych wracają do miejsc, które znały za życia. Pokój zmarłego nie może być tego dnia sprzątany (można wymieść duszę), nie zamyka się drzwi, przez które wchodził, nakryć trzeba naczynia z wodą (żeby się nie utopił) i należy być cicho, aby nie przeszkadzać.

Tradycyjnie przygotowuje się lampiony (tumpshie) z rzepy. Wydrąża się ją i wycina w ściance czaszkopodobne otwory, po czem wstawia do wnętrza świecę.

Wieczorem 31 października druidzi wygaszają wszystkie ognie i rozpalają ponownie 1 listopada o świcie. Tak symbolicznie kończy się Stary i zaczyna Nowy rok.

Niestety, w 837 roku niejaki Grzegorz IV ukradł to święto po raz pierwszy. Może zresztą w 835, tak dawno to było...

A potem zrobili z tego komercję! Rzepę zastąpili dynią! Duchy plastikowymi maskami i dzieciakami domagającymi się cukierków!

Gore!!

______________________________
*) wielka królowa-wojowniczka irlandzka

1 komentarz:

Moja Ameryka czyli dwa lata wakacji. pisze...

Doskonale!!!Prapoczatki Halloween, jeszcze przed chinskim zalewem:)