piątek, 13 listopada 2009

Szaman Galicyjski i sprawa matczynego okrucieństwa

Najczęściej przytaczanym przykładem miłości bezwarunkowej jest miłość matczyna. Matki kochają swoje pociechy nawet wtedy, kiedy pociechy z nich żadnej, a często wręcz przeciwnie, same kłopoty. Ileż to razy słyszeliśmy czy czytaliśmy o wyrodnych dzieckach, co to własną matkę dla paru groszy pobiły, niekiedy i ze skutkiem śmiertelnym.

A tu, w Ukeju, całkowicie przeciwpołożnie. Mamuśka synka swego nieletniego wykorzystała. Nie słyszeliście? To posłuchajcie.

Niejaka Lisa Hayden-Johnson*), lat 35, z hrabstwa Devon, przez sześć lat zmuszała syna**) do udawania kaleki. Jeździł na wózku inwalidzkim, oddychał tlenem z butli i nawet miał założoną rurkę do żołądka celem odżywiania.

Robiła wszystkich - doktorów, celebrities***), organizacje charytatywne i pomoc społeczną - w Bola przez sześć lat. Matka i syn spotykali się z Toni Blair'em na Downing Street, a z rąk Księżnej Cornwalii, Kamilli (tej od Księcia Filipa) synek dostał nagrodę za dziecięcą odwagę w Opactwie Westminsterskim.

W tym czasie mamuśka zgarniała kasę za wywiady i zdjęcia od wszelekiej maści kolorowych pisemek. Napisała też do Simona Cowell'a z X Factor (tutejszy Idol chyba, nie wiem, nie oglądam) i dostali rodzinną wejściówkę na wszystkie programy. Od pomocy społecznej wyciągnęła 130 tysięcy funtów, co daje 20 tysięcy rocznie. Tyle wynosić może pensja pielęgniarki. Dostała też specjalny samochód i dodatek pielęgnacyjny. Od organizacji charytatywnej wyłudziła bilety na wycieczkę morską, przekonując organizatorów, że chore dziecko poczuje się lepiej w podróży.

Jak udawało się kobiecinie przez sześć lat wodzić za nos ekspertów medycznych ze szpitalal w Torbay, Szpitala Dziecięcego w Bristolu i Szpitala Great Ormond Street w Londynie i przekonać ich, że jej syn jest najbardziej chorym dzieckiem w Ukeju, tego nie wiem. Eksperci zaś wolą milczeć, lub zeznawać przy drzwiach zamkniętych. Nie jestem przekonany, że chodzi im tylko o dobro nieletniego. W końcu rozpoznali u niego porażenie mózgowe dziecięce, mukowiscydozę, zaburzenia połykania (stąd gastrostomia), alergię na gluten i cukrzycę. Dzieciak jeździł do szkoły na wózku inwalidzkim z pompą żywieniową w plecaku i butlą z tlenem. Mamuśka była tak przekonująca, że nawet rodzeństwo biedaka uważało, że nie pożyje on długo. Kiedy jeden z policjantów za bardzo zbliżył się do odkrycia prawdy, oskarżyła go o napaść seksualną, żeby się go pozbyć.

Wpadła, jak wielu, przez chciwość i zbyt dużo pomysłów. Przez chciwość, bo wreszcie któryś z doktorów (Dr John Broomhall z Torbay) zwrócił uwagę, że dziecko otrzymuje za dużo leków i w ogóle za dużo leczenia. Przez pomysły, bo chcąc dostać nowy samochód zgłosiła na policję, że seksualnie napastował ją jakiś motocyklista i boi się jeździć starym autem, żeby jej nie rozpoznał.

Po przeczytaniu artykułu naszły mnie różne myśli. Głównie smutne. Abstrahując, że to wszystko była lipa. Czy w Polsce ktokolwiek posunął by się do czegoś takiego? Chyba nie.
Z ZUS-u nic by nie dostał, albo prawie nic, bo po co w umierające dziecko pchać kasę?
Samochód do wożenia wózka, za darmo? Wolne żarty.
Takie dziecko w "normalnej" szkole? Z tlenem i pompą żywieniową?
Chyba tylko można by liczyć na parę artykułów w tabloidach, ale nic więcej.

Wniosek ogólny: to wszystko z dobrobytu. Lepiej być biednym. I mieć ZUS.

_______________________
*) Tu się podaje pełne imię i nazwisko, niech sąsiedzi wiedzą. Bo któż się domyśli o kogo chodzi w tekście: "Jarosław W., syn byłego prezydenta Polski..."?
**) A danych synka nie wolno, bo nieletni. Wiadomo tylko, że ma 9 lat. Ciekawość...
***) jakoś mi się palce połamać chciały przy pisaniu "celebrytów".

3 komentarze:

kiciaf pisze...

Hejże, a romskie powykrzywiane dzieci używane do żebrania? No może, one nie koniecznie nasze są.
A historia zaiste z gatunku "czego to ludzie nie wymyślą". Ciekawi mnie jak jej się to udało...

Anonimowy pisze...

No właśnie, jak mogła zrobić tylu dochtorów w bambuko? nika

Anonimowy pisze...

Teraz kochająca mamunia może oskarżyć lekarzy o złą diagnozę, pakowanie w dzieciaka zbędnych leków itp. Z odszkodowań sobie pożyje na wypasie:(

Że USG w Ukeju nie lubią, niech im będzie, ale chyba organoleptyczne badania i jakieś ogólne analizy się robi. Jak można przekonująco symulować np. mukowiscydozę?