poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Szaman Galicyjski i sprawa konsensusu

Nie wierzę w to, że istnieją sprawy, których nie dałoby się rozwiązać siadając przy stole i rozmawiając o konkretach przez pięć, maksimum dziesięć minut.
Trzeba tylko nazwać problem, zidentyfikować go, jak to się teraz modnie mówi.

W eRPe trwa teraz*) wielka dyskusja o dopuszczalności, a właściwie o niedopuszczalności przerywania ciąży. Trwa z przerwami od lat, zatem wszystkie argumenty z obu stron już nie raz padły i stały się wyleniałymi, wyblakłymi sloganami, którymi obrzucają się obie strony.

Obrońcy dzieci nienarodzonych - cóż za piękne filozoficzne podejście: czy jajko to kurczak? Czy żołądź to dąb? Czy auto niezbudowane to jednak już auto? - przelewający krew w ich obronie, nie mają nic przeciw temu, żeby dzieciom już narodzonym włożyć w ręce karabin i wysłać ich do jakiegoś odległego kraju, żeby mogli zabijać inne dzieci już narodzone, pod warunkiem wszelako, żeby to były obce dzieci.

Czyli, upraszczając problem, rozmawiamy o tym, od jakiego wieku można zabijać?

Usiądźcie do stołu i macie pięć minut.
____________________
*) Teraz?!? Ona się nigdy nie kończy i mam wrażenie, że chyba nigdy się nie zaczęła.