Rozdział 1 Technika
Pewne małżeństwo starszych ludzi, po siedemdziesiątce, postanowiło spędzić miło letni czas w Hiszpanii. Nabyli bilety na prom z Plymouth do Santander i pojechali.
Jechali z Leeds, a że starsi państwo, to jechali powoli i dostojnie, przystając po drodze, bo przecież zmęczenie zabija. W Plymouth byli już solidnie zmęczeni i znużeni podróżą, zatem powierzyli swe losy technice, w tym przypadku GPS. Panienka z dżipiesa, nie zadowolona z faktu, że jest wykorzystywana, radośnie ogłosiła, że dojechali na miejsce i ona się zamyka na dalszą część podróży. Z tym, że uczciwie stanęła przed wjazdem na prom. No, to wjechali.
Z tym, że zamiast na prom naźwiskiem Port Aven do Santander, który to prom wygląda tak:
i zabiera 2400 pasażerów w 650 kabinach, ma SPA i basen
a basen wygląda tak:
wsiedli, a właściwie wjechali na prom do Torpoint, czyli na drugą stronę rzeki Tamar. Ów zaś wygląda tak:
zabiera 73 auta, a przeprawa kosztuje funta pięćdziesiąt.
Tak to technika wystawiła ich do wiatru.
Rozdział 2 Ludzie
To jest UK. Tu starsi państwo mogą się pomylić. I trzeba im pomóc. Radiową drogą zawiadomiono kapitanat portu o zdarzeniu, nieznacznie opóźniono wyjście Port Aven w morze, starsi państwo zostali przewiezieni z powrotem i jako pierwsi zjechali z promu, a dobra dusza pokazała im jak dojechać do ich nabrzeża. Zaokrętowali się jako ostatni samochód i popłynęli.
Zawsze ludzie są ważniejsi od techniki. A takie historie pozwalają mi nadal wierzyć w to, że mamy jakąś szansę. Jako gatunek. Ci bardziej cywilizowani.
Miłej niedzieli.