wtorek, 10 listopada 2009

Szaman Galicyjski i sprawa pewnego lorda

Szaman przeczytał dziś w gazetach poważną dyskusję na temat "chrońmy Ziemię". Zielonych wszędzie pełno, coraz to nowe mają pomysły, już nie wiadomo z czego trzeba będzie zrezygnować, żeby tę Matkę-Ziemię chronić. Najprościej byłoby zrezygnować z życia i pewnie tego kiedyś od nas to zielone plemię zarząda. Jednakże tym razem jeszcze nie, w każdym razie nie od razu.

Niemniej jednak Lord Stern of Brentford, profesor ekonomii w London School of Economics, doradca rządu Jej Królewskiej Mości, namawiał mnie do zrezygnowania z jedzenia mięsa. Przejścia na wegetarianizm. Jarzynki i owocki. Słyszałem o tym nie raz. Witaminki, błonnik, te rzeczy. Tym razem jednak profesor nie namawiał mnie do porzucenia wołowego gulaszu, jagnięciny Rogan Josh i steczyka z tak prozaicznych powodów. Otóż uczony mąż ten, przebywając pewnie w bliskości krowy lub owcy, stwierdził organoleptycznie, że w procesie przyswajania trawy produkują owe zwierzątka gazy, które wydobywają się z ich podogonia, a zawierają metan, dwudziestokrotnie bardziej skuteczny w powstawaniu efektu cieplarnianego niż osławiony morderca niewiniątek - dwutlenek węgla.
Przestańmy jeść mięso krów i owiec (świń nie ruszał; albowiem gdyby spróbował w angliczańskim kraju zaatakować bekon, sam stałby się "gatunkiem skazanym na wymarcie"). Zamieńmy pastwiska w grządki z marchewką. Będzie mniej metanu. Będziemy chronić Ziemię.

Co będzie, kiedy dowie się ten światły mąż, że 20% ludzi ma w przewodzie pokarmowym bakterie produkujące metan? Widoczny pod postacią tzw. "bengali"?

Strach się bać...

Gdybym usłyszał to od Józwy Pijaka popod sklepem w moim miasteczku, może bym się uśmiał. Józwa usłyszałby od kumpli od Starosiarkowego "co ty, Józwa, pi...". Tu natomiast powiedział o tym Lord. I zaczęła się dyskusja w mediach, odezwała się szefowa Związku Wegetarian, weganie także zarówno nie pozostali w tyle. Wszyscy traktują poważnie pomysł Jego Lordowskiej Mości.

No, żeby was chudy Mojżesz! Ratujmy Ziemię? Co za bzdury. Nie żebym był przeciwny ekologii, chociaż z kontaktów z przyrodą wybieram leżenie na gorącej plaży, kiedy w jednym ręku mam książkę, a w drugiej długi, zimny drink; lubię ptaszki, kwiatuszki i małe zwierzątka, ale ekolodzy, qurna, dajcie żyć.

Ratujmy Ziemię! Słyszeliście coś bardziej tandetnego? Coś bardziej aroganckiego? My mamy ratować Ziemię. Ziemia ma parę miliardów lat*). Przeżyła kosmiczne burze, bombardowanie meteorów, wybuchy wulkanów, ruchy kontynentów, tsunami, pożary i zlodowacenia. Nawet zmianę biegunów. A my co? Istniejemy jakieś 60 tysięcy lat, a i tak liczą się tylko ostatnie dwa stulecia. I Ziemia se bez nas nie poradzi? Jesteśmy jak pchły na końskiej d... Upierdliwi, ale niegroźni. To raczej my wyginiemy, a nie Ziemia. Strząśnie nas ze swej powierzchni jak koń odgania gzy.

Pełno wokół ludzi, którzy upierają się, żeby coś ratować. Jeśli już nie całą planetę, to chociaż wymierające gatunki. Ale uczciwie - czyż nie jest to działanie Natury, że one wymierają? Podobno 90% wszystkich żyjących kiedykolwiek gatunków wymarło. I to nie my je zabiliśmy. Same wymarły, bo nas jeszcze nie było. Ale Ratujmy ślimaki!

Zapraszam na filmik. Polskie napisy.



Wpadnijcie jeszcze.
_________________________________
*) Tu zdania uczonych są podzielone. Wiedząc, że według Biblii Adam został stworzony szóstego dnia istnienia naszej ziemi, i biorąc pod uwagę chronologię rodzaju ludzkiego, która została opisana w Księdze Rodzaju 5:11 staje się jasne, że Biblia naucza, iż ziemia ma około 6000 lat, do czego można dodać lub odjąć kilkaset lat.
A co z popularnym obliczeniem wieku ziemi na 4,6 miliarda lat, które zostało zaakceptowane przez większość naukowców, i o którym naucza się w większości naszych instytucji naukowych? Naukowcy postulujący młody wiek przyznają, iż nie są dziś w większości, ale są zdania, iż ich ilość jeszcze wzrośnie, kiedy więcej naukowców ponownie zbada dowody i przyjrzy się z bliska zaakceptowanemu ogólnie prawu.
Ostatecznie wiek ziemi nie może zostać udowodniony. Niezależnie od tego, czy ziemia ma 6000 lat, czy 4,6 miliardów, oba te poglądy (i wszystkie inne) bazują na wierze i przypuszczeniach. Jakkolwiek wyglądały sprawy, zawsze istnieje jakiś dobry powód, abyśmy ufali Słowu Bożemu bardziej, niż słowom naukowców-ateistów, którzy stworzyli ewolucyjną teorię stworzenia.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ekologia, hmmm... Słyszałam kiedyś fajne spostrzeżenie: dojdzie to tego, ze będziemy musieli wyprowadzać meble na spacer :)
Polecam, jesli ktoś ma ochotę, ostatni odcinek 'Boso przez świat' Cejrowskiego pt. Znachor, i jego opinię nt. walki z malarią kontra ratowanie pand : http://www.tvp.pl/styl-zycia/podroze/boso-przez-swiat.
teta

kiciaf pisze...

Ja bym jeszcze powywnętrzała się nad niektórymi fundacjami i stowarzyszeniami, co to hasełko ekologia mają w swoim statucie. Metodą Janosika działają. Zabrać bogatym i dać biednym. Czyli sobie. Reszta to dużo chwytliwego szumu i sloganów uderzających w serce, co by zdobyć kasę.

Joanna pisze...

Jak zaczęłam czytać notkę natychmiast przyszedł mi do głowy Georg Carlin,tym bardziej,że całkiem niedawno sobie to ponownie obejrzałam.Przewijam stronę a tu...normalnie Szaman kradniesz mi myśli:)))Ale tak wogóle to respect.Świetna notka.Pozdrawiam ciepło

Szaman Galicyjski pisze...

W końcu jest się tym szamanem, nie? Ale nie będę już, postaram się, choć nie obiecuję.

Joanna pisze...

No jesteś,jesteś szaman pełną gęba:)))Strach się Ciebie bać!!!

nieirytujmnie pisze...

Dlugosc istnienia rodzaju ludzkiego na ziemi jeden geolog kiedys mi obrazowo przedstawil: wyobraz sobie ze Ziemia powstała o godzinie 0:01. O 23:55 pojawił się homo sapiens :)
Od siebie dodam, ze nic dobrego z tego nie wyniknelo. Ale nic to - Matka Ziemia wespół-w-zespół pozbyla się dinozaurów to i z nami da sobie radę.

A wracając do tematu głównego - tak bardzo jak naturę szanuje tak nie dam sobie wmówić ze jak odpuszcze paru owieczkom czy innym krowkom to świat od razu będzie lepszy.
Hmm.. A może założyć anty-eko i zacząć namawiać wegetarian do jedzenia mięsa? Co bedą lekkomyslnie porządek rzeczy naruszać? :))

Szaman Galicyjski pisze...

Namawiać wegetarian...dobry pomysł. Czy jak wegetarianin jest katolikiem to w piątek dla postu je mięso?

nieirytujmnie pisze...

W ramach samoużalania się zdecydowanie powinien. Zlap jakiegoś i zapytaj. Ja popodpuszczam swoich znajomych (i obcych, jak się jakiś trafi). Chociaż własnie przyszło mi do głowy ze większość wegetarian (przynajmniej tych znanych mi osobiscie) to jakies inne religie, nie uznajace postnych piatkow, wyznaje. Ale warto szukac - chociazby dla zobaczenia z lekka zdębialego wyrazu twarzy.