Co tam, pochwale sie. Jestem szczesliwym(?) posiadaczem nowego iPhone'a. Przyznaje, ze nawet specjalnie nie chcialem. Nastawilem sie na nowoczesniejsza wersje mojego Orbita. Problem w tym, ze ten nowy Orbit wystepowal endemicznie na stronach internetowych O2 i nigdzie wiecej. Kiedy wiec znudzilo mi sie czekanie poszedlem do WSSST czyli Wysoko Specjalistycznego Sklepu S Telefonami. Bardzo mily sprzedawca (wiekszosc tutejszych sprzedawcow jest glownie mila i niestety nic poza tym) ze zrozumieniem wysluchal, a) ze moj kontrakt juz sie skonczyl, b) ze oczekuje na spis propozycji, jakie firma moze mi zaoferowac za jego przedluzenie oraz c) ostrzezenia, ze jesli nie, to opodal jest Orange i T-Mobile i ich oferty sa suuuper. Odpowiedzial kolejno: ad a) ze strasznie mu milo, ze tak dlugo doceniam uslugi jego firmy i jak to cennym klientem jestem, ad b) ze darmowy iPhone 16GB to wymarzony produkt dla mnie oraz ad c) ze tamci sprzedaja badziewie i to drogo, a on, prosze, jednym ruchem reki obniza mi abonament do 16,- GBP miesiecznie. Jestes happy?
OK, jestem. To dawaj tego iPhone, niech zobacze co to warte.
Alez oczywiscie, mamy tu jednego, na takiej smiesznej rurce jak waz od prysznica, to sobie zobacz.
Ale ja nie chce na rurce, tylko chce mojego, takiego na zawsze.
I zaczely sie schody. Buzka mojego interlokutora wyrazajaca pelny usmiech powoli przygasa: "Mojego na zawsze to moge miec za dwa miesiace. Moze." Nastepuje dalsze sciemnienie buzki: "Bo akurat im wyszly, a nowe nie przyszly." Proba znalezienia jakiegos rozblysku: "Z tym, ze juz ida." Proba okazuje sie rozpaczliwa: "Ino maja daleko. I kawalek pod gorke." Pelne zaciemnienie. Kornwalijska bryza znad Atlantyku wyje nad Lemon Quay i przerzuca jakies stare, wymiete gazety. Ja chyba tez przygaslem, bo sprzedawca przebiegl oczyma ekran komputera z danymi mojego konta w O2 i rzucil przynete: "moze dalsze obnizenie abonamentu? Tak, powiedzmy, do 6,- GBP?" zapytal z nadzieja w glosie. Nie zabijajcie nadziei - ona potrafi czynic cuda, tak nauczal mnie kiedys prof. Jacek Luczak, z drugiej strony nie poddam sie tak latwo. Co to, za dyche chce mnie kupic? "Jak dostaniemy nowe to zadzwonie, mam tu twoj numer" kusil dalej sprzedawca. Koniec koncow stanelo na abonamencie 6,- GBP miesiecznie do czasu otrzymania iPhone'a i na telefonie natentychmiastowozaraz, jak przyjda.
To bylo w lipcu. Tak poczatkiem pazdziernika pomyslalem "wstapie, moze maja". Mieli. Od dwoch tygodni.
- To czemus nie dzwonil? jest tyko dwoch mezczyzn-sprzedawcow, jeden chudy, jak Anglik, drugi bardziej okraglawy, wiec rozpoznac bylo latwo.
- Dzwonilem, jak bum-cyk-cyk, do wszystkich. Sue, masz klienta.
Wiadomo, na kobiete krzyczec nie bede. Zwlaszcza, ze byla sprawna i szybka. W dziesiec minut mialem w reku pudeleczko, nowy kontrakt do podpisu, futeralik i rachunek, a wszystko to zapakowane w gustowna torbe (papierzasta, bo ekologia rzadzi, a szlag niech trafi rain-forests). Nawet dowiedzialem sie, ze mam wlasciwa karte sim oraz jak NIE nalezy jej zakladac.
Pojechalem do domu, rozpakowalem wszystko, raz jeszcze przeczytalem kontrakt i zaczela sie zabawa. W pudeleczku zadnej instrukcji tylko rutynowe objasnienia, zeby nie wkladac telefonu do wody (i to niezaleznie od temperatury), do pieca (tu tylko wymieniono goracy, wiec jakis postep jest) oraz nie podlaczac bezposrednio do 250V.
A reszta? Przelozylem karte ze starego telefonu i wlaczylem. Zaswiecilo sie, zamrugalo i kazalo podac jakis pin. Podalem pin z karty. Nie, nie ten. Masz jeszcze dwie proby. Wylaczylem i jeszcze raz. To samo. Ale nadal mam dwie proby, co natchnelo mnie otucha, ze za kazdym wlaczeniem sa trzy nowe podejscia. Przelozylem karte do starego telefonu i zadzwonilem na help-line O2. Radosny glosik jakiejs cyborgowicy zaszczebiotal: "Jezeli nie mozesz uruchomic swojego iPhone - nacisnij 2." Nadusilem 2 i czekam.
"Jaki jest numer telefonu, ktory chcesz odblokowac?" pytalo dociekliwe elektroniczne dziewcze.
Numer pamietam, szybko poszlo.
"Twoj kod jest ......... " polecialo dziewiec cyfr, potem powtorka. "Pamietaj, ze mozesz uzywajac tego kodu pomylic sie tylko 10 razy. Potem bulisz za odblokowanie." Nie jest zle, w bajkach mieli tylko trzy podejscia, a czasem, jak u Sfinksa, tylko jedno. A potem zazwyczaj czapa.
Przelozenie karty jeszcze raz, kolejna proba. Bulba, to nie ten kod. Ani ten w kombinacji z pin'em.
Przekladam karte do starego, telefon do help-line. Z gracja omijam "nadus 2" i kaze sobie service-mana. Obowiazkowo odsluchuje jakies nowoczesne muzyczne klipy, pomiedzy ktorymi dowiaduje sie, jak waznym jestem klientem i jak cennym jest moj telefon do O2. Tak cenny, ze beda go nagrywac, zeby szkolic mlodziez. Kiedy gotow jestem w to uwierzyc odbiera mily i, sadzac po glosie, mlody czlowiek z wyraznie szkockim akcentem. Krotko tlumacze, ze mam nowy telefon, ze nie moge go uruchomic i czy ma jakies pomysly. Mial. Powiedzial w punktach (gdzies sie chyba nauczyl, nie?), ja w punktach powtorzylem. Pochwalil, powiedzial, ze zdalem i czy cos jeszcze? Z kronikarskiego obowiazku zapytalem, czemu, jesli nie ma instrukcji, to nikt w sklepie mi tego wszystkiego nie powiedzial? Pytanie z gatunku retorycznych, bo coz chlopina mogl mi odpowiedziec. Smyrnal jakas formulka, ze O2 zawsze frontem, ze jestem cennym klientem, ze oni mi jakby co to, i tp.
Kolejne przelozenie karty, podlaczenie do kompa, zainstalowanie 108 MB oprogramowania, proba zebrania moich danych, bo przeciez mam dostep do sklepu internetowego... no, nie! niemozliwe, zebym nie chcial!? czy aby na pewno?? Nie, no, dobra, nie chcesz, to nie, ale bedziesz zalowal. Na wszelki wypadek zostawimy ci taki aplet, ktory w przyszlosci... jak to nie chcesz apletu? Wszyscy chca aplet! Tu kolejki sa, zapisy na ten aplet, a ty nie chcesz?!? Dobra, kij ci w oko, nie bedzie apletu.
Cacuszko zaczelo dzialac. Ufff...
Teraz od dwoch dni siedze i na czuja ucze sie co mozna z nim zrobic. Czasem pytam Kolorektalnego, bo on juz ma takie cudo od jakiegos czasu. Dzis powiedzial mi na ten przyklad jak sie odpowiada na sms'y. Latwe. Jak sie wie.
A jak przeniesc wszystkie kontakty? Kilka wazniejszych przepisalem, ale tyle tego mam...
Jak sie odgrzebie z roboty, wpadnijcie znowu.
P.S. Ten tekst, jakkolwiek aktualny zainspirowany zostal wpisem Abnegata: o, tu.
7 komentarzy:
No a gdzie notka z dzisiaj?
:P nie ma lekko... :D
Gdy się ma za dużo czasu, pisze się bloga. A potem nawet jak się nie ma czasu, też się pisze. Taki mixt przyjemności z potrzebą. Zasuwaj ;)
Popieram przedmówców. A swoją drogą wszyscy mówią, że ajfon to badziewie...
czuje sie cofnieta w rozwoju, mniej wiecej na etapie kamienia lupanego bo posiadam simensea 4 letniego i jakos nie czuej potrzeby wymiany. malo tego w zasadzie uzywam go wylacznie do rozmow i wysylania sms, a czasami jako budzik.
czy juz mam sie zaczac wstydzic? :))
skrzacik
Wow, to Abnegat rekomenduje niezłego Szamana ;)
Życzę powodzenia w pisaniu i nie tylko w pisaniu ;)
Pozdrawiam ciepło
- e.
Hmm...poczytamy, poczytamy, może się zasiedzimy ;-)
Dziękuję wszystkim za tak miłe przyjęcie, a Tobie, Abi, za rekomandację. Ustawiłeś poprzeczkę wysoko, będzie ciężko.
Pozwolę sobie skomentować Twój opis interview "z drugiej strony" na moim blogu. I oczywiście, zapraszam!
Prześlij komentarz