Moje wahania nie były spowodowane koniecznością wydania pieniędzy lub też straty czasu na skręcenie tegoż i wbicie w ziemię w ogrodzie. Podstawową przyczyną był... brak zimy. Ludziom z kraju nad Wisłą dokarmianie ptaków kojarzy się z okresem, kiedy cały obszar pokryty jest śniegiem, mróz trzaskający, panie, zima niczego,
Ale wszyscy mają, to stary szaman też. Zanabyłem, skręciłem, wbiłem w ziemię, wysłuchałem od Najmilszej, żem źle zrobił, przestawiłem karmnik tam, gdzie pokazała palcem. Poniżej otwarcie jadłodajni dla leniwych ptaków.
To na dziś tyle.
3 komentarze:
Ten widok z otwarcia jadłodajni - wybitnie bardzo ładny :)
Później będzie już tylko tłoczniej...
Pozdrawiam
Nocne marki :p
Dobranoc
U mnie w chałupie, zamiast takiego czegoś, jest krzew ogrodowy obwieszony woreczkami ze słoninką ( i sobie wydziobują ptaszydła przez dziurki), obranymi orzechami włoskimi i ziarnem.
Delikatnie mówiąc mamy cyrk i jest wesoło, ale dopiero od grudnia.
Pozdrawiam ciepło
- e.
Prześlij komentarz