Kornwalia jest, jak można zobaczyć na mapie, długim i wąskim półwyspem wbitym w Atlantyk. Zbyt wąskim, jak na potężny ruch powietrza z zachodu. Wiatr wiejący od Atlantyku "nabija się" na Kornwalię i jego południowa część, trąc o ląd zwalnia, skutkiem czego powietrze znad Kanału Angielskiego skręca ku północy. Na północnym wybrzeżu sytuacja jest dokładnie odwrotna - zwalniając wzdłuż brzegu wiatr zakręca ku południowi, w głąb lądu i tu zderza się z powietrzem z południa. W wyniku tego zderzenia masy powietrza unoszą się w górę, ku chłodnym warstwom i gwałtowanie pozbywają się skraplającej się wody. Powstaje zjawisko nazwane od najwyższego wzniesienia Kornwalii - Brown Willi - efektem Brązowego Willa. Zderzające się powietrze pędzi ku wschodowi, czasem z odchyleniem na północ. Wąski pas silnych deszczów 27 marca 2006 roku sięgnął aż do Oxfordshire - 232 kilometry!
Był miły, ciepły dzień (w rozumieniu Kornwalijczyków, czyli nieco ponad 10 st.C) 16 sierpnia 2004 roku. W dalekiej Ameryce właśnie skończył się huragan Alex*), powiało optymizmem. Z tym, że nie tylko.
Gorące masy powietrza, ciężkie od niesionej wody, powiały na wschód, w kierunku Wysp Brytyjskich. Zaczepiły dyskretnie o południowy brzeg Irlandii, zrzuciły nieco wody na Cork i w mgnieniu oka pokonały morze Irlandzkie. Na ostatniej prostej wyszły dokładnie na Kornwalię. Brown Willi już na nie czekał...
Stosując starą technikę spowalniania ruchu wiatru przy brzegach i zawirowaniu jak mokrą szmatą pozostałymi masami powietrza, zamieszał, zawirował i wykręcił tę szmatę nad Boscastle, tuż obok ruin zamku Tintagel, w którym urodził się podobno sam król Artur. 185 mm wody spadło na ziemię w dolince położonej tuż nad Boscastle, przy czym 24.5 mm w ciągu 15 minut. Obliczono, że było to 140 metrów sześciennych (czyli ton!) na sekundę! Poziom wody w rzece podniósł się w godzinę o 2 metry. Ale woda nie spłynęła od razu w doł zbocza. Zatrzymały ją prawdopodobnie liście i gałęzie zaczepione o filary mostu. Jednak kiedy most nie wytrzymał...
Położone u wylotu doliny Boscastle nie miało szans. Ponad trzymetrowa fala runęła na miasteczko. Obliczono, że było tego - teraz trzymajcie się mocno - 20 milionów ton wody! Do tego zebrana po drodze warstwa błota.
Spłukała co się dało - samochody, domy, płoty, szopy ogrodowe. Obejrzyjcie sobie.
Zdjęcia pochodzą ze strony http://www.tintagelweb.co.uk/ i są autorstwa Davida Flowera (1-3 i 5) i Iana Younga (4)
Ten deszcz padał przez godzinę. Meteorolodzy twierdzą, że dodatkową przyczyną była warstwa powietrza o wysokim ciśnieniu utrzymująca się nad całą Kornwalią, która zablokowała mokremu powietrzu możliwość ucieczki w górę. W promieniu kilku mil ustawionych jest 10 deszczomierzy, notujących poziom opadów. Cztery z nich wskazały opady w tym dniu mniejsze niż 3 milimetry.
A ja wam mówię, to był Willi. Jak w The Goonies. Stary, Jednooki Willi. Trza się wystrzegać piratów. I niektórych gór. Nawet stosunkowo małych.
A dodatkowo jeszcze niektórzy robią sobie jaja z tych spraw.
Twoje zadanie domowe zostało zmyte razem z domem! Śliczna historyjka, młody człowieku! Zgłosisz się do mnie po lekcji!
_________________________________*) od żeńskiego imienia Alexandra
4 komentarze:
No. Zamieniles Wyspe Szmaragdowa na Kornwalie - a roznic jakby nie widac...
;)
Łojezusuuu...
nika
Widać różnice. Tu AŻ TAK nie leje ;)
Fakt, w Irlandii takich jaj nie było. I pogoda codzienna była zdecydowanie lepsza. Cóż, człowiek popełnia błędy. Tęsknię za Irlandią!
Prześlij komentarz