wtorek, 24 lutego 2015

Szaman Galicyjski i sprawa chytrego, co dwa razy traci

Nie ma sprawiedliwości na świecie, oj, nie ma. Taki Kolorectal, nie przymierzając, cały tydzień spędził szusując gdzieś w Alpach albo innych Dolomitach, a biedny Szaman musiał tyrać, żeby jakoś utrzymać nasz Ośrodek w ruchu.
Dziś Kolorectal wrócił, na szczęście nie za bardzo opalony. Miał mieć z samego rana dwie przepukliny laparoskopowe. Tak detalicznie to nie są laparoskopowe tylko TEP, ale niech tam, używa laparoskopu, to niech się nazywają laparoskopowe. Z tym tylko, że obie przepukliny spadły, a w zamian ma jakieś inne, badziewiaste, bo robione metodą klasyczną czyli mało wysublimowaną.
Ja miałem mieć cały poranek wolny, a tu masz - dwa zabiegi!
Myślę sobie "ani chybi - Barbie!" No im się nie pomylił. Mnie tam zresztą za jedno, znieczulenie takie samo, ale Kolorectala trafiło. I to w samo jądro. Poleciał drążyć kto i co. A także dlaczego. I wydrążył.
Szefowa nasza kobietą jest łasą na pieniądze. Nie dla siebie, ale dla Korporacji. Zatem jak się w piątek pojawił ortopeda i zagaił, że ma dziesięć zabiegów do wykonania, byle szybko, to owa szefowa nasza policzyła, że ile za ortopedyczne zabiegi dostanie i to dziesięć razy, że Kolorectal może jej najwyżej nagwizdać. I kazała Barbie zmienić poniedziałkową poranną listę.
Żeby w piątek powiedzieć komuś, że jego planowany na poniedziałek zabieg się nie odbędzie powód trzeba mieć. I to nie taki, że ktoś inny zapłaci więcej. Barbie zatem podzwoniła po pacjentach i wcisnęła im kit typu "ośrodek nasz się spalił, a Kolorectal zginął bohatersko w płomieniach próbując ocalić dobre imię Korporacji". Albo coś podobnego. Z tym, że równie skutecznego. I niestety nieodwołalnego. Bo jak się za czas niejaki, acz krótki, okazało, z dziesięciu zabiegów ortopedy ostał się jeden, a tu nie było możliwości zadzwonić jeszcze raz do owych odwołanych z tekstem: "radujmy się! Kolorectal, któren zginął  był w płomieniach, jednak przeżył i jako ten Feniks powstał z popiołów i nawet ma swój ulubiony nóż!" Trzeba było więc znaleźć takich, najlepiej emerytów, którym nie stanowi i mogą z dnia na dzień przyjechać i dać się zoperować.
W ten oto sposób, zamiast dwóch dobrze opłacanych zabiegów, które straciliśmy, bo ktoś połaszczył się na gruszki na wierzbie, zrobiliśmy dwie kiepsko płatne chude przepukliny.
Przysłowia mądrością narodów.

3 komentarze:

Unknown pisze...

Trzeba przyznać, że inwencja twórcza Barbie nie zna granic, a tu jeszcze z błogosławieństwem Szefowej:)

Anonimowy pisze...

Może i chytry ale jak by kto pytał to chciała dobrze. Może nawet bardzo dobrze. A szefostwo lubi jak się chce dobrze firmie zrobić. A że nie wyszło. A bo to pierwszy raz.

Kamyk pisze...

Popłakałam się ze śmiechu :)
I trochę zażenowania...