czwartek, 24 lutego 2011

Szaman Galicyjski i sprawa bliskowschodnia

Oglądam TV nie tylko dla poprawienia mojego mizernego angielskiego, ale też, żeby jakie-takie rozeznanie mieć, co też to się w wielkim świecie wyprawia.

I w kilku wydaniach mam szansę pooglądać Bliski Wschód i co się tam dzieje. O ile rozumiem dość dobrze sytuację libijczyków, to już zrozumienie Egiptu jest trudniejsze. Chyba zbyt mało poświęciłem czasu na historię nowożytną tego kraju, ale w końcu nie moja działka. Podobnie z Bahrainem, o którym też dużo się mówi i nawet pokazuje obrazki. A robią wrażenie nawet na mnie, jak w TV pokazują zdjęcia rtg ran postrzałowych. Skutki działania pocisków o dużej prędkości albo rozrywających się w ciele trafionego są smakowite, zwłaszcza, że to daleko. Ale żal tych normalnych ludzi, którzy weszli w drogę pociskom wystrzelonym przez innych, równie normalnych ludzi, na rozkaz i w interesie już nieco mniej normalnych ludzi.

Proroctwa Mayów i Egipcjan mówią, że w 2012 będzie koniec świata. Że ostatnia wojna wyjdzie właśnie z Bliskiego Wschodu. Znaczy się co? Zaczynamy?

Tłum jest nieobliczalny. Ileż to razy w historii dał się sprowokować i skierować na manowce. Ile razy bunt w kraju skazany był na to, że w obronie własnej du.. skóry ktoś wskaże wroga zewnętrznego. Premier Egiptu jest skorumpowany? Tak, ale to nie jest wina Egipcjan, to wina Zachodu, może USA? Premier Bahrainu jest kuzynem króla i sprawuje władzę od 40 lat i jest skorumpowany? To wina zgnilizny przenikającej z Zachodu. To oni są winni. Tunezja. Libia. Egipt. Bahrain. Kto następny?

Nie mam zaufania do krajów, w których prawo stanowi religia. Nie dlatego, że mam coś przeciw wierze jako takiej. Niech se tam wierzą dobrzy ludzie, jak im tego potrzeba. Ja się obawiam religii. Jak bowiem mówił jeden z kandydatów do Nagrody Nobla: "na świecie byli i są ludzie źli, którzy zawsze będą robić złe rzeczy, oraz ludzie dobrzy, którzy będą robić rzeczy dobre. Ale potrzeba religii, żeby ludzie dobrzy zaczęli robić rzeczy złe."

I trochę się niepokoję.

2 komentarze:

kiciaf pisze...

Ja też.

Moja Ameryka czyli dwa lata wakacji. pisze...

To dywagacje z 2011 roku. A nie masz teraz wrazenia, ze i Polandia zmierza w kierunku panstwa religijnego? Przygladam sie doniesieniom z Polski wyrywkowo, glownie dzieki lamom "polityki cyfrowej" i "Twojego stylu", bo na polskie portale nie zagladam i troszke mnie to przeraza...