poniedziałek, 14 lutego 2011

Szaman Galicyjski i sprawa kolejnego święta

Czy istnieją beznadziejne święta? A jeśli tak, to z czego wynika ich beznadziejność? I czy zawsze były beznadziejne, czy dopiero z czasem stały się beznadziejne? I czy import takich świąt ma sens?

Sporo tych pytań się zebrało. A to przez Walentynki. Dla mnie to beznadziejne święto. Głównie przez towarzyszącą im komercję i zatracenie tego, co być może kiedyś w nich było.

Zaczęło się... hmm... no, dawno temu. Kiedy po wzgórzach italskich, na których potem, potem powstało miasto Rzym, a wokół niego całe imperium, latali odziani w skóry pasterze, z trwogą patrzący na otaczające ich lasy, gdzie wilcy nocami podchodzili pod zagrody, by porwać niewinną owieczkę. Raz do roku, w święto wiosny*), Lupercalia (lupus to po łacinie wilk, łapiecie rdzeń nazwy?), świętowano koniec zimy. Nawet w pismach rzymskich z okresu I w.n.e. nie wiedziano już, jakich bogów w czasie tego święta czczono. Lupercusa - obrońcę stad przed wilkami, Fauna - boga rolników, czy Ruminę - boginię, której świątynia (czy istnieje w polskim słowo "świątyńka"?) stała pod figowym drzewem koło jaskini, w której wilczyca wykarmiła Romulusa i Remusa? Nieistotne, teraz nikt już prawdy nie dojdzie.
Wiadomo natomiast, że dwóch nagich młodzieńców prowadzonych przez kapłanów, pod owym figowym drzewem składało ofiarę z kozy (dla płodności) oraz psa (dla oczyszczenia). Smarowali sobie czoła krwią, którą potem scierały im kapłanki Vesty wełną namoczoną w mleku.
Skórę kozy cięto na paski i dotykano nimi kobiet i żywiny, aby były płodne w następnym roku**). Nie wiem, co robiono ze skórą psa.
Miłe święto. Na tyle miłe, że rzymskie legiony rozniosły je po całej Europie aż do Wielkiej Brytanii.

Kiedy rozpoczęła się ekspansja chrześcijaństwa, jednym ze sposobów na zdobycie popluarności było przejęcie "starych" świąt i nadanie im nowej treści. Lud bowiem lubi świętować bez względu na to, jaka jest przyczyna. Zatem i to święto zostało "skradzione". Papież Gelasius w 496 r.n.e. ustanowił ten dzień dniem św. Walentego.
Jest trzech kandydatów o tym imieniu. Wybierzcie, który bardziej Wam odpowiada.
1. kapłan w Rzymie, który głosił nauki Ewangelii i za to został uwięziony. W więzieniu nauczał nadal, a także uleczył ze ślepoty córkę strażnika. Kiedy dowiedział się o tym cesarz Klaudiusz II kazał kapłana zabić, a następnie ściąć mu głowę***). Przed egzekucją skazaniec napisał list do córki strażnika, w którym wyraził swoją miłość i podpisał "od twojego Walentego". I tak zostało. Wyrok wykonano 14 lutego 269 roku.
2. biskup z Interamny****), który udzielał ślubów wbrew rozkazom cesarza, również Klaudiusza II. Cesarz uznał bowiem, że kawalerowie są lepszymi żołnierzami niż żonaci lub posiadający narzeczone. Kazał zatem zawiesić wszystkie małżeństwa na czas zbliżającej się wojny. Walenty nie posłuchał i nadal udzielał ślubów, za co spotkała go stosowna męczeńska śmierć. Ciało męczennika przyjaciele pochowali 14 lutego w kościele św. Praxedesa w Rzymie.
Niektórzy twierdzą, że w obu powyższych przypadkach chodziło o tę samą osobę.
3. trzeci kandydat żył i umarł w Afryce.

Święto Walentego było bardzo popularne w Anglii i Francji w średniowieczu. Nawet "rzymska loteria"*****), na którą bardzo krzywo patrzyło papiestwo, była rozciągnięta na cały rok.

Pierwszym znanym walentynkowiczem, którego listy zachowały się do czasów dzisiejszych był Książę Orleanu. Wzięty do niewoli po bitwie pod Agincourt i osadzony w londyńskim Tower pisał listy do swojej żony.

Zwyczaj pisania listów lub kartek na walentynki powrócił w XVIII w. Przygotowywano okolicznościowe kartki ręcznie, więc dostępne były tylko dla najbogatszych (i umiejących czytać). W 1797 roku wydano książkę The Young Man’s Valentine Writer, zawierającą ujmujące wierszyki do wykorzystania w listach.

Dziś mówi się, że wyciągnięto św. Walentego tylko dlatego, że pomiędzy Bożym Narodzeniem a wielkanocą w sklepach panowała posucha, a trzeba było jakoś kasę klientom wydrzeć. Stąd wszędzie są czekoladki, karteczki, majteczki, specjalne kolacje, obiady i co tylko można przypisać kochającym się parom.

Moja rada - uważajcie. Jak raz dacie się wciągnąć, to w następnym roku wasza połówka będzie oczekiwać tego samego. Jak z Bożym Narodzeniem. Raz w dzieciństwie się zaczęło, daliście się wciągnąć i teraz urządzacie je co roku. Trzymajcie się z dala!

P.S. To nie tylko święto zakochanych. To także święto Przyjaciół. Zatem wszystkim Przyjaciołom - pamiętam o Was. Nie tylko dziś.

________________________
*) luty w rzymskim kalendarzu wypadał nieco później niż obecnie
**) ten zwyczaj, zwany februa, pozostał w nazwie miesiąca February.
***) po co? Przycisk na biurko?
****) obecnie Terni we Włoszech
*****) podczas Lupercaliów dziewczęta i młodzieńcy rzymscy losowo łączyli się w pary na czas święta. W Anglii w średniowieczu imiona panien wrzucano do naczynia i kawalerowie wyciągali po jednym. Tak dobrana para wymieniała się podarunkami, kawaler nosił imię "dobranki" na rękawie i miał się nią opiekować i dbać o jej bezpieczeństwo przez cały następny rok. Zwyczaj ten wygasł w XV wieku. W 469 roku papież Gelesius uznał loterię za niemoralną i pogańską. Próbował zastąpić ją "loterią świętych" - każdy losował imie jednego świętego i przez następny rok studiował i kontemplował jego dokonania. Jak można sie domyślić, popularność tej loterii była znikoma.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Luperkalia były jeszcze o tyle fajne, że młodzieńcy latali na golasa i wszystkie dziouchy lali tymi paskami ;-P No i dostawało się prezenty :-)))
nika

Anonimowy pisze...

Tfu, do diaska, pisałeś, ze młodzieńcy byli goli. Cofam, cofam.
nika

Szaman Galicyjski pisze...

nika, co cofasz? że się ucieszyłaś, że latali goli? a naści, bierz sobie! czy cofasz prezenty? a kto daje i odbiera... ;-)

Anonimowy pisze...

Hahaha :-D
Nieee ;-) Cofam, że powtórzyłam to, co już napisałeś :-)
nika

thalie pisze...

goli latali to trzeba było się ogrzać. pewnie stąd te pary ;)

doro pisze...

Rzymianom w zasadzie niczego nie zawdzięczamy. No, może drogi. Akwedukty. Prawo, szkolnictwo, termy, służbę zdrowia. Amfiteatry, cement. Dobrze, poza infrastrukturą, prawem, szkolnictwem, amfiteatrami - co oni dla nas zrobili, że przejmujemy od nich święta???

To mówiłam ja, Loretta z Narodowego Frontu Judei.