niedziela, 17 października 2010

Szaman Galicyjski i sprawa florencka

Kolejny wyjazd - Florencja. Tym razem pociągiem. Po przygodach w Pisie z poszukiwaniem najpierw parkingu, a potem wyjazdu, daliśmy sobie spokój z jeżdżeniem do dużych miast samochodem. O wiele łatwiej i przyjemniej było pojechać koleją, zwłaszcza, że we Florencji dworzec jest w centrum miasta.

Pierwsza na trasie pokazała się Kaplica Medicich z XIV w. Znalazło w niej miejsce swego ostatecznego spoczynku 49 przedstawicieli tego wielce zasłużonego dla miasta rodu. Odpuściliśmy sobie oglądanie wszystkich tych zmumifikowanych znakomitości i szliśmy dalej w kierunku katedry.

I tu pierwsze zaskoczenie i małe rozczarowanie. Katedra Santa Maria Del Fiore (Matki Boskiej Kwietnej) jest wciśnięta ciasno pomiędzy domy i ruchliwą ulicę. Tylko z jednej strony jest plac, a i on nie za wielki. Szkoda, ale cóż, historia tak chciała.

Stajemy karnie w długaśnej kolejce do wejścia, czas oczekiwania zajmując sobie oglądaniem szczegółów drzwi Baptyserium San Giovanni. I znowu komiks dla nieczytatych. Te najładniejsze, od wschodu, nazwane przez Michała Anioła Wrotami Raju*), powstawały 25 lat. Lorenzo Ghiberti, który je wykonał, tworząc 10 scen ze Starego Testamentu, musiał mieć nie lada zacięcie, a jego zleceniodawcy-sponsorzy kupę cierpliwości. To jednak była cecha charakterystyczna Florentyńczyków, bo konkurs na fasadę trwał trzysta lat (wybrano projekt dopiero w 1871 roku), a całą katedrę budowano prawie 600 lat.

Kiedy się odwrócić ku katedrze i przyjrzeć wszystkim detalom fasady projektu Emilia de Fabris, to po prostu zatyka. Wielka płaszczyzna sprawia wrażenie lekkości i finezji praktycznie w każdej części. Biały i zielony marmur ułożony na ścianach wygląda raczej na cienką okleinę niż na komień. W Museo dell'Opera del Duomo, które zwiedzaliśmy potem, są zachowane szkice i makiety architektonicznych propozycji tej fasady stworzone przez różnych architektow. Trudno mi powiedzieć, czy te inne były by lepsze, ale ten jest piękny.

Nad wejściem scena chrztu Jezusa. Ze względu na możliwość zniszczeń to tylko kopia, oryginał stoi bezpiecznie w muzeum, o którym powyżej. Tam też inne słynne dzieła, np. Pieta Michała Anioła, o której mówią, że przedstawia samego mistrza pod postacią Nikodema i że artysta planował ją na swój grób.

W Muzeum znajdują się też inne rzeźby usunięte z katedry na czas remontu lub konserwacji, które nie miały szans wrócić na swoje miejsce, bo go już nie było. Na przykład części pierwszej fasady, którą zburzono w 1587 roku, a nową ukończono, bagatela, w 1887.

Parę rzeźbionych płyt z chóru nasuwa mi nieodparcie myśl, że w dzisiejszych czasach twórca poszedł by pod kuratelę i został wpisany na policyjną listę za wszystkie te gołe dzieciaki. Choć może akurat takie rzeźby miały powodzenie w takim miejscu?

No i drewniana figura Marii Magdaleny autorstwa Donatella. Kiedy spojrzałem na nią po raz pierwszy pomyślałem, że to Jan Chrzciciel w odzieniu z wielbłądziej sierści. Dopiero potem doczytałem kto zacz. No, jeśli to miała by być jerozolimska przedajna kobieta, to żaden dziw, że ten naród musiał spotkać zły los. Chyba, że to Donatello nie lubił tej pani.

Poszliśmy potem połazić po mieście, luźno szukając jakiegoś miejsca do zjedzenia obiadu. Mimo lekkiego ochłodzenia i deszczu znaleźliśmy przytulną knajpkę w pobliżu katedry. Posileni i napojeni znowu oddaliśmy się sztuce. Tym razem na wolnym powietrzu.

Takim miejscem jest Loggia dei Lanzi na Piazza della Signoria. Nazwa pochodzi od niemieckich najemników, którzy stacjonowali tu za czasów Cosmy I de Medici. Niemieckie określenie landsknecht "zwłoszczono" na lanzichenecchi i skrócono do Lanzi. A ja szukałem w herbarzu...

Zatem kanon: Dawid, Perseusz, Porwanie Sabinek, Naptun i trochę innych. O jednym napiszę więcej, jak się zawezmę.

Pod wieczór spacer nad Arno i na Stary Most, gdzie panie oczywiście wsiąkły w jubilerskie wystawy, a panowie szli środeczkiem, powolutku, omawiając istotne różnice w telewizorach plazmowych i LCD.

Generalnie: Florencja 2 punkty. Za katedrę i Uffizich. Minus za ciasnotę i ruch samochodowy wokół katedry.

___________

*) Na dwóch widocznych na moich zdjęciach scenach u góry Kain zabija Abla, a pośrodku Abracham próbuje wykończyć syna. Jak to się mogło skojarzyć z rajem?

P.S. Przygotowując pokaz slajdów dla tego postu przeglądałem zdjęcia i nagle uzmysłowiłem sobie co mi nie grało w filmie Clash of Titans. Otóż patrząc na postać Perseusza z oberżniętą głową Meduzy przypomniałem sobie, że Pegaz, skrzydlaty koń, powstał z kropel gorgoniej krwi, które kapały jak jej Perseusz łeb uciął. A w filmie Perseusz zasuwa na Pegazie, co jest chronoklazmem. Na posągu, zgodnie z mitologią, ma czapkę i sandały, które dał mu (pożyczył?) Hermes. I tyle w temacie.


5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jeja Szaman, ale mi przypomniałeś Florencję :-)))
Uffizi, to były biura, nie ród, więc nie Uffizich, tylko Uffizi - nie odmieniasz.
A byliście po drugiej stronie Arno w Giardino di Boboli i w pałacu Pittich? Dalej w dół Arno jest Santa Maria del Carmine, gdzie jest fresk Masaccia "Wygnanie Adama i Ewy z raju". A byliście na Piazzale Michelangelo i wyżej w kościele "San Miniato"? Stamtąd jest ekstra widok na Florencję, a fasada, uuuu, koniecznie do obejrzenia w świetle zachodzączego słońca.
Widok na Florencję jest jeszcze inny z Fiesole (autobus 7 z dworca kolejowego).
Uff, ale się rozpisałam. Ale jak nie byliście, to będziecie, boś bakcyla połknął :-)))
nika

Anonimowy pisze...

Szamanie, cudne zdjecia, swietny opis. Fajnie się z Toba podrozoje.

skrzacik

Szaman Galicyjski pisze...

@nika: jak poprzednio, byliśmy tylko po jednej stronie rzeki. Gdybyśmy jechali samochodem poradzono nam parking na Piazzale Michelangelo + panoramę. Ale pociągiem dojeżdża się z drugiej strony. Nie było czasu. Szkoda, bo Florencja to jednak minimum dwa dni. Będzie co robić w przyszłym roku.

@skrzacik: zapraszam, milej w towarzystwie.

Anonimowy pisze...

Piknie napisane Szaman. Odczucia mam te same, ale nie dałabym rady tak fajnie tego opisać.
Całą Florencję oblazłam na nogach, nawet na P.Michelangelo dotarłam.Umęczona, ale jaka szczęśliwa...Tak, tam trzeba wrócić
Póki co, dzięki za przypomnienie
Pozdrawiam
ruda_

Joanna pisze...

Zazdrośc mną szarpnęłą dzika,bo ostatnio nigdzie doopy nie ruszam,ale zdjęcia cuudne:)))