czwartek, 18 marca 2010

Szaman Galicyjski i sprawa edukacji nurskiej, cz. 2

Trzeba iść za ciosem. Pisałem kiedyś o nurskiej w Ukeju edukacji. Postanowiłem zebrać więcej informacji, zwłaszcza, że jest u nas owa wspomniana parę dni temu studentka, a także jedna z instrumentariuszek właśnie skończyła studia.
Zacząłem podpytywać i oto, proszę, garść dalszych informacji.
Obowiązek szkolny kończy się w Ukeju, kiedy dziecię dojdzie wieku lat 16. Ma wtedy przed sobą trzy drogi. Iść do pracy - ach, jaka kasa czeka za przerzucanie pudeł w ASDA lub innym Lidlu! Iść do college'u na od dwóch do czterech lat, wybór należy do ciebie! Iść do szkoły przygotowującej do konkretnego zawodu, np. szkoły "przedpielęgniarskiej".
Szkoła przedpielęgniarska (pre-nursing school) jest dwuletnia i czysto teoretyczna, bo poniżej 18 roku życia medycyną, także na poziomie pielegniarskim, zajmować się nie można. Niestety, jakie tajniki zawodu są w tej szkole nauczane - nie wiedziała żadna z indagowanych. Po pre-nursing school można skończyć dwu- lub trzyletnią szkołę pielęgniarską. I zostać RN czyli Registered Nurse. To znaczy - można było, bo teraz już te szkoły zamykają.
Po uzyskaniu w college'u odpowiednika naszej matury (A level) można rozpocząć studia uniwersyteckie z pielęgniarstwa. Trwają trzy lata i kończą się dyplomem RGN (Registered General Nurse). W czasie ostatnich dwóch lat mozna wybrać "specjalizację": ogólną, psychiatryczną, dziecięcą lub dla "mających trudności z nauką" (żeby być poprawnym politycznie).
Nie bez szans są także i ci, którzy po szkole poszli do pracy. Wystarczy, że znajdą pracę w zakładzie opieki zdrowotnej i moga robić kursa dla pracujących (National Vocational Qualifications Level 3) jako asystent w opiece zdrowotnej (health care assistant). Mają do zaliczenia kilka modułów i czas w zasadzie bez ograniczeń. Prowadzi ich tutor, na ogół również zatrudniony w tej samej placówce. Jak łatwo się domyślić, głównie piszą eseje na różne tematy. Znając naszego tutora, jestem pełen najgorszych przeczuć.

Generalnie - system szkoleń jest niesamowicie skomplikowany, jego zmiany w ciągu ostatnich dziesięciu lat tak duże, że teraz mało kto wyznaje sie w tym, kto jest kim i dlaczego. Coś, co miało być prostym wykresem "ścieżki zawodowej" zajęło mi całą stronę A4 i jeszcze nie uwzględniło położnych.

Drążyłem dalej. Według prawa ukejskiego każdy odpowiada za to, co zrobił. Zatem, jeśli nurs poda lek pacjentowi i pacjent po onym umrze to odpowiada nurs, nawet jeśli to lekarz wpisując lek do karty zleceń popełnił błąd - nieprawidłowy lek, nieprawidłowa dawka czy droga podania. Nurs musi znać lek, dawkowanie, przeciwwskazania i drogi podania, żeby go bezpiecznie podać. Dlatego one robią wszystko, żeby nie podawać niczego. Broń Boże, nie uczą się leków i wszystkiego co powyżej, bo łatwiej jest powiedzieć "nie znam, nie podam". W dużych szpitalach zmuszają do podawania leków młodych lekarzy*), którzy nie mają wyboru znajdując się między młotem (konsultant), a kowadłem (nursy). W małych - odmawiają współpracy. Przy tym nastawieniu łatwo jest to rozszerzyć także na sporą liczbę zabiegów. Natomiast z rozkoszą robią tysiące kursów na temat przenoszenia pacjenta z wózka na łóżko i z powrotem, co oczywiście samo w sobie jest dobre, ale powinno stanowić dodatek do pielęgniarstwa, a nie jego zasadniczą część.
Tak wygląda nursing w Ukeju. W zarysie. Może wrócę do tematu, jak pojawią się jakieś szczegółowe pytania.

_____________________________________
*) mam na myśli podawanie leków innych niż tabletek czy czopków

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Szamanie, nosilam sie z zamiarem wyjazdu do GB, ale jakos komentarze netowe kolegow skutecznie mi to obrzydzaja. Pomijajac sprawnosc i karnosc pielegniarek niemieckich, tu tez nie obywa sie bez problemow, szkolenie mocno podupadlo, ale jedna siostra wyszkolona z dedeeru staje za 3 nursy, smiem twierdzic

Anonimowy pisze...

Łomater Dei!!!
Czyli dochtory w Jukeju pracują za siebie i nursy o_O
Zażądajcie ich pensji (oprócz rzecz jasna swojej :-), może pieniądze zmuszą głupie larwy do pracy.
nika

Anonimowy pisze...

A jak wygląda faktycznie dochtorska edukacja w UK? ;) W pewnym momencie nawet myślałem o studiowaniu tam, ale jakoś mi przeszło. W każdym razie z przeglądanych testów pamiętam dosyć proste pytanie o rzeczy biologiczno-chemiczno-fizyczne, natomiast całą masę rzeczy dodatkowych - jakieś referencje, wolontariaty, job experience etc, które z tego co zrozumiałem mają tam w tej chwili decydujące znaczenie ;]

A i eseje też były ;)

Pozdrawiam
Michaś

Szaman Galicyjski pisze...

Dokładnych danych jak studiują dochtory nie mam, bo u nas studenty lekarskie się nie kształcą. Z tego co rozumiem z rozmów w Północnej Irlandii łatwo nie jest, ale też na przepracowanych nie wyglądali. Faktycznie dużo więcej mają zajęć praktycznych w różnych szpitalach, nie z asystentami uczelni, ale lekarzami tam pracującymi. Gdybym miał wybierać, to wydaje mi się, że lepiej skończyć studia w RP (jakoś sądzę, że łatwiej zdać egzaminy w ojczystym języku), popracować dwa lata, a potem przyjechać tu na miesiąc-dwa jako RMO i zobaczyć, czy to Ci pasuje. Specjalizację tu trudniej zrobić, jak się ma rodzinę, bo przerzucają z miejsca na miejsce co pół roku (?), więc dzieci w wieku szkolnym mają niezłą zagwozdkę.

Anonimowy pisze...

O przerzucaniu nie wiedziałem. Ale to ma jakiś głębszy sens ;)? Czy ot, sztuka dla sztuki?

Michaś

inessta pisze...

No własnie nie mogę pojąć jaki ma sens likwidacja szkół pielęgniarskich na poziomie licealnym i policealnym. Wg dyrektyw unijnych taki poziom wykształcenia jest be, ale dlaczego? Skoro nursy (nie tylko angielskie) głupie są po studiach i mało co potrafią.
p.s. przepraszam nieliczne nursy, które głupie nie są i wiedzą co robią.

Szaman Galicyjski pisze...

@ananimowa: nie jest tak źle! Jak już pisałem poprzednio: jeśli jesteś lekarką z min. dwuletnim stażem i potrafisz dobrze mówić i rozumiesz po angielsku oraz potrafisz założyć wkłucie to jest pełno firm oferujących pozycję RMO na miesiąc-dwa. Załap się, najlepiej w prywatnym szpitalu, zobaczysz czy Ci sie to spodoba. Plusy: niezła kasa, najczęściej darmowe lokum, mała odpowiedzialność, możliwość podpatrzenia wszystkiego "od kuchni". Wady: niezła wyrypa, bo pracuje się 12/12 lub 24/0.

@nika: właśnie dlatego im najwcześniej zabrakło personelu lekarskiego od czasu wprowadzenia EWTD. A co do podziału kasy, to niestety nic z tego - ona mają swobie przypisane procedury i lekarzom ich nie oddadzą.

@Michaś: czy ma to sens? Jakiś na pewno. W TCH była specjalizująca się pani laryngolog - pracowała pół roku, poczem wyjechała gdzieś do połódniowej Szkocji, również na pół roku. Jak powiedziała: "I drew it", co rozumiem jako "wylosowałam", ale nie wiem jak ta procedura "losowania" wygląda.
Jak wyglada specjalizacja w RP wiesz. Tu jak anestezjolog się szkoli i ma sie naumieć o nerkach to ląduje na pięć-sześć miesięcy na klinice/oddziale chorób nerek z dializą/hemoperfuzją i tp. Płuca - oddział chorob płuc z torakochirurgia na pół roku. I tak dalej. Szczęśliwcy mają to w jednym szpitalu (choć mile widziane jest jeżdżenie do innych), mniej szczęśliwi włóczą się po kraju, po szpitalach, gdzie jest miejsce dla szkolących się.
Po studiach wybiera się specjalizację, a jak Ci sie nie podoba, to można ją zmienić, ale tylko raz! Potem zaczyna się wszystko od początku.

@Inessta: są głupie, ale po studiach! No, nie? Myślę, że chodzi o "zunifikowanie" nazewnictwa. Bo czy szkoła jest na dobrym poziomie czy nie, to nie zależy czy nazwiesz ją uniwersytet czy zawodówka.

Szaman Galicyjski pisze...

Jeżisz, Marja, połUdniowej miało być. Przepraszam.

akemi pisze...

To co w takim razie robią nursy w UK poza miganiem się przed podawaniem leków chorym, pisaniem esejów i przekładaniem pacjentów z wózka na łóżka i vice versa? Bo to, zdaje się fajna robota musi być;P

Anonimowy pisze...

Jeżeli faktycznie tak zupełnie losowo to przebiega u nich, to trochę dziwnie. Znaczy ten nasz system jakiś taki bardziej logiczny mi się wydaje ;)

Nie jestem pewien czy dobrze rozumiem - z tą zmianą specjalizacji to u nas czy w UK? I jak bardzo od początku? ;)

Michaś

Szaman Galicyjski pisze...

@Akemi: eseje piszą, kiedy się uczą. Potem albo gromadzą się w dyzurkach, albo latają, żeby zmusić doktorów młodych do zrobienia czegoś, albo doktorów starszych do zawołania konsultanta.

@Michaś: w Ukeju. Specjalizacja zaczyna się od Foundation 1 (F1), czyli takiego rocznego szkolenia "ogólnowojskowego", potem jest F 2, potem jakieś jeszcze. W trakcie specjalizacji możesz się rozmyślić i zmienić na inną (F 1 ci zaliczą, co do pozostałych nie wiem). Możesz to jednakl zrobic tylko raz. Jeśli nadal nie trafiłeś na to, co lubisz musisz wrócić na początek F 2, niezależnie ile lat już zrobiłeś. I niestety czekać na miejsce specjalizacyjne, bo jest ich, jak na razie, za mało, a są i tacy, co twierdzą, że dla tych, co drugi raz zmieniają, nie ma w praktyce wcale.

Anonimowy pisze...

O, to widzę, że w Ukeju nie miałabym czego szukać. Pisanie esejów to nie dla mnie, latanie za kimś, żeby mnie wyręczył, to też nie moje hobby. Pewnie więcej czasu nursy tracą na to bieganie niż jakby same się chwyciły roboty.
Podczytuję od czasu jakiegoś, zostaję;)
ruda_

Anonimowy pisze...

Szaaaaman, napiszesz coś?
:-)))
nika

Malutka... pisze...

A czemuż tutaj tak cicho, co? Szaman, może coś skrobniesz?! ;) Pozdrawiam