Od jakiś dwóch miesięcy mamy nurską studentkę ostatniego, trzeciego roku Uniwersytetu w Plymouth. Ha, myślałem, trzeci rok to po pierwsze pewnie żądna wiedzy, a po drugie wyumiana, że hej!
Oj, naiwny, naiwny, naiwny, dziecko w kwiecie sił...choć w intencjach to, w zasadzie, pozytywny.
Dziewczę przez styczeń zgłębiało zagadnienia związane z przyjęciem chorego do naszego Centrum. Którędy pacjent wchodzi i czy tymi samymi drzwiami, co towarzysząca mu rodzina; czy jak podejdzie do stanowiska recepcyjnego, to wyjmujemy Bardzo-Ważny-Formularz-A (BWF-A) czy też Mniej-Ważny-Formularz-B (MWF-B). I najważniejsze - gdzie stawiamy ptaszki, a gdzie krzyżyki. Kiedy opanowała trudną sztukę grafiki formularzowej, trafiła do Poradni Otwartej. O, tu musiała być uważna! Bo choć nagłówki na BWF i MWF były takie same, to przecież pytanie piąte przeniesiono na pozycję siódmą, a siódme stało się ósmym!
Od poniedziałku jest na Bloku Operacyjnym. Studentka ostatniego, licencjackiego roku studiów pielegniarskich poznaje tajniki przenoszenia pacjenta z wózka na stół i odwrotnie. I to w cztery osoby. Dziś miała lekcję trudniejszą, bo było nas tylko troje.
Rozmawiałem z nią w czasie przerwy na lunch. Pytałem, czego uczyła się na poprzednich latach. I wyszło na to, że poza wykładami teoretycznymi o pisaniu esejów o pacjentach, głównie pisała eseje o pacjentach. Zakres wiedzy anatomicznej przypominał mi poziom naszego liceum (płuca są dwa, a wątroba jest w górę i po lewej), fizjologia kojarzyła sie jej tylko z czynnościami fizjologicznymi w najwęższym tego słowa znaczeniu, patofizjologia - tak, słyszałam - farmakologię wykładała chyba Prof. Goździkowa.
Zajęcia praktyczne polegały na tym, że dostawały pacjenta na oddziale i musiały "zidentykifować jego problemy zdrowotne". Pisały z tego eseje, nie krótsze niż 700 słów, w których rozważały teoretycznie czego pacjent może oczekiwać od szpitala. I zawsze najwłaściwszą odpowiedzią było, że wsparcia, otuchy i obecności (kogoś przy nim).
- A, za przeproszeniem, medycyna? Jakieś zastrzyki, opatrunki, kroplówki?
- Żartujesz, tak? Przecież studentka nie może palcem dotknąć pacjenta, bo nie ma uprawnień, wiedzy, doświadczenia, ubezpieczenia i tysiąca innych rzeczy, bez których palcem dotknięcie chorego może skończyć się jedną wielką tragedią.
Jednak rozmowa ze mną coś dała. W czasie pierwszego popołudniowego zabiegu przyszła do mnie ze swojego kącika i zapytała w jaki sposób utrzymuję drożność dróg oddechowych pacjenta, któremu wyrwiząb dłubał w paszczy.
- To jest maska krtaniowa - mówię - ze specjalnym wzmocnieniem rurki, żeby nie dało się jej zagryźć lub załamać.
- Możesz mi pokazać, gdzie to jest?
Nie tak była Afrodyta rada z parysowego jabłka, jak ja byłem kontent, że jednak jakąś żądzę wiedzy udało mi się zaszczepić w młodym, pielęgniarskim narybku. Podszedłem do wózka, wziąłem maskę przygotowaną dla następnego pacjenta i już miałem szczegółowo wyjaśnić o co w tym urządzeniu chodzi, kiedy zakiwała na mnie ręką od komputera, żebym tam podszedł. Tom podszedł. A dziewczę niewinne (?) pokazując na ekranie serię kwadracików poprosiło:
- Tu mi pokaż, gdzie mam zaznaczyć, bo nie ma maski krtaniowej*) w wykazie.
Oj, naiwny, naiwny, naiwny...
____________________________________
*) ang. laryngeal mask ma skrót LMA
11 komentarzy:
oj naiwny, naiwny...wynika z tego boleśnie, że każdy głupi może się przyuczyć...byleby umiał zgrabnie w 700 słowach ująć potrzebne jest wsparcie i otucha.
M(alares)
Szanuje swoj instynkt. To on mi radzi, by od miejscowej sluzby zdrowia trzymac sie z daleka. Ma instynkt racje :-)
O kurczę!!!!!!!!!!!! Aaaaaaaaaaa!!!!!!!!!
To dlatego one wszystkie, co do jednej w Jukeju głupie są i jeszcze śmieją podskakiwać i na dochtorów donosy pisać!!!!!
Ja bym na Twoim miejscu napisała donos w trosce o cały system zdrowotny napisała
nika
A walka z takim przeciwnikiem trudna jest i długa... Ruskie sołdaty też, w większości, wiedziały tylko z której strony karabin strzela, a szli na Berlin jak lawina :)
P.S. Wątroba w górę i po lewej?
Widać w U.K. nie tylko kierownice są po przeciwnej stronie ;)
@ cre(w)master: to taki "dowcip" ginekolegów... ;-)
Wszystko o czym piszesz wygląda na douczaniu się na tajnych kompletach;-)
Eseje o pacjentach? Boże uchowaj przed takimi nursami!
Dramat. Bylo by smiesznie gdyby czlowiek sie nie musial z tym uzerac...
Moje nieco bardziej rozgarniete. Dwie juz umieja wentylowac pacjenta, jedna wbija igly. Jeszcze pare lat i wyksztalce sobie pielrgniarki na polskim poziomie...
przecietny sanitarny po miesiacu w karecie jest bardzie rozgarniety w polszy. i po co to studiowac 3 lata w jukeju. praca w rm jednak krztalci ;)
Hahhahah ;D
pozdrawiam!
Wątroba w górę i po lewej???? no, tego nawet w liceum u nas nie ma...
Wątroba w górę i po lewej???? no, tego nawet w liceum u nas nie ma...
Prześlij komentarz