wtorek, 2 października 2018

Szaman Galicyjski i sprawa członka

Różne, różniste ma się przypadki w Ukeju.
Tym razem urologia. W poniedziałkowy ranek miałem tzw. trauma list czyli takich, co sobie jakąś krzywdę zrobili od wczorajszego popołudnia do dzisiejszego poranka.
Czytam listę i jeden mnię się rzucił na wzrok: penis washout czyli mycie członka. W znieczuleniu ogólnym. Noż qurwasz-pałasz, myślę, ki diabeł, co sobie sam nie może onego umyć?

Przywieźli. Młody, dwadzieścia parę na oko. A nursów ze trzy z nim. Wywiad, co się stało, że tutaj, że w ogólnym, i o co biega?

Gość dość wstydliwie, ale podwinął kocyk, co był nim przykryty i giezełko dizajnerskie od NHS-u a tam popod spodem... no członek. Ale po wielkości jakiś Pierwszy Sekretarz, a na pewno członek Komitetu Centralnego. Dziewczątka, co z nim przybyły aż się zapowietrzyły patrząc na to cudeńko. Co prawda (uwaga: wcale nie byłem zazdrosny) miętki jakiś, ale te dwanaście wróbelków by mu stanęło i ostatniemu by łapka nie spadywała. A średnica! Klękajcie narody.

Pytam skąd takie cudo ma. Prawie się popłakał. W piątkowy wieczór poszedł coś sobie na noc wyrwać do jakiegoś klubu. I przygruchał sobie nie dość, że panienkę chętną to i z własnym lokalem. Parę drinków, jakieś curry i poszli do niej. Siedzieli w kuchni przy herbacie i shortbread'ach, gadka-szmatka, po czem przenieśli się do sypialni (lub salonu, nie załapałem dokładnie, ale to bez znaczenia).  Gra wstępna krótsza niż jego bokserki, ale czy to z powodu wypitego alkoholu czy też za mało się wstępnie starał, penetracji nie było, bo za sucho. Próbował raz i drugi - nic. I wtedy przypomniał sobie, że siedząc w kuchni widział butelkę z oliwą wśród innych kulinarnych ingrediencji. Zatem z "just a moment" na ustach wycofał się do kuchni, złapał za butelkę, nalał sobie obficie na dłoń i odwiódłszy napletek wsmarował sobie w członka sporą dozę oliwy. Wytrzymał około 5 sekund. Potem jakby mu ktoś organ żywym ogniem palił. Zawrzasnął straszliwie, dziewczyna przerażona wpadła do kuchni, zaczęli polewać fiuta wodą, ale to nic nie pomagało. Dziewczyna pokazała mu, że butelka i owszem była z oliwą, ale się w niej moczyły chilli bird's eye - jedne z ostrzejszych jakie można kupić w Ukeju. Potem ambulans, antyhistamina*), przeciwbólowe, ale, że to tłuste było, to zejść nie chciało po dobroci, a każdy dotyk to jakby go po samym mózgu czesali. No i trzeba teraz w znieczuleniu ogólnym jakoś to doczyścić.
Uśpilim. Umylim. Było dobrze.
I tylko nie mogłem zrozumieć dlaczego trzymali go z tym piekącym narządem od sobotniej nocy do poniedziałku. Ale to NHS, nie trzeba rozumieć, bo mózg się grzeje.

Mężczyzna w kuchni grozi śmiercią lub kalectwem.

Miłego dnia.

________________________________
*) musiała być jakaś komponenta uczuleniowa, bo miał duszność z początku i taki obrzęk na pewno nie był tylko reakcją miejscową

3 komentarze:

Medyk helwecki pisze...

a lubricants nie maja w ukeju ?

Szaman Galicyjski pisze...

Mają, mają, ale jak nie am pod rękę to się używa co w rękę wpadnie. ;) A wpada różnie...

Adam Madulski pisze...

Biedny siusiak... Chłopak znaczy. Pięć razy teraz rękę sprawdzi, zanim go dotknie.