Trochę już ochłonęliśmy po
wyborach i to nawet po drugiej turze.
I co? I Bożesztymój! Czy my naprawdę
nic nie potrafimy zrobić porządnie?!
Czy eRPe nie stać na porządny program
do liczenia głosów? Czy musimy, zgodnie z zasadą, że jakoś to
będzie, kupować za psie grosze jakieś dziadostwo na ZX80 od
szwagra kuzynki? A potem kłócić się, kto oszukiwał, kto
przerabiał głosy i po co?
Ja w demokrację nie wierzę. Piszę to
jasno i otwarcie, mogę powtórzyć w boldzie.
Po pierwsze statystycznie rzecz biorąc
połowa głosujących ma IQ poniżej średniej**, a głosy liczą się
tak samo. Poza tym, to oni właśnie nie mają wątpliwości. Jeśli
ktoś obieca im bezpłatną opiekę zdrowotną, wysokie emerytury i
szereg dopłat i zapomóg w pakiecie z niskimi podatkami, to nawet
ich nie zadrze myśl prosta „a skąd on na to weźmie?” i
nijakiej sprzeczności w populistycznym programie nie zobaczą. Ci,
których tak łatwo nie da się wziąć na lep będą kombinować,
rachować i wyjdzie im, że coś tu nie tak. I albo nie pójdą do
wyborów, „bo wszyscy kłamią po równo”, albo jeśli pójdą,
będą głosować po polsku, czyli „przeciwko” a nie „za”.
Głosujcie na PO, bo jak nie, to PiS wygra i da wam popalić.
Głosujcie na PiS, bo jak nie, to PO będzie nadal prowadzić Polskę
skrajem przepaści. I tp. I td. A potem przeczytać można w gazetach
ile to miast „zdobyła” która partia. Po drugie przecież to
wybory samorządowe. Co mają partie do tego? Ja chcę, żeby w
Miasteczku burmistrz dbał o oświetlenie ulic, załatał dziury w
jezdniach i pomógł małym sklepikom przeżyć atak molochów
komercji. A czy będzie on platformistą czy ludowcem to mi wisi i
powiewa. Ja chcę fachowca. Nie chcę, żeby burmistrzem został np.
krawiec*), ale za to z poparciem własciwej partii. Ma być
gospodarzem w moim Miasteczku i o nie dbać, co tu ma do rzeczy
partia jakaś?
Wyobraźcie sobie, że macie firmę,
dużą, przynoszącą wam dochody. Czy wybierając kandydata na
dyrektora ogłosicie wybory wśród załogi czy przeprowadzicie
rozmowę kwalifikacyjną zwaną interwjew? Czy oprzecie swój wybór
na obietnicach kandydata, jak to ślicznie będzie prosperować wasza
firma, czy raczej przejrzycie jego kwalifikacje i dotychczasowe
osiągnięcia?
Niestety, demokracja i wybory oparte są
na zasadzie, że dziesięciu żuli spod budki z piwem przegłosuje
dziewięciu profesorów uniwersytetu. A wygra ten, kto obieca więcej,
nawet jeśli bez sensu, bo i tak nikt go nie rozliczy z realizacji
obietnic. W kraju, w którym osiem na dziesięć osób nie potrafi ze
zrozumieniem przeczytać instrukcji obsługi śrubokręta, dziwimy
się, że średnio wykształceni piarowcy są w stanie doprowadzić
do drugiej tury wyborów prezydenckich gościa z nikąd, ale za to z
czarną teczką, zresztą dość tajemniczą. I gdzie pozostali
kandydaci poważnie o tej teczce mówią, czyli jednak mają coś na
sumieniu. Albo gdzie startuje w wyborach gościu, który obiecuje, że
jak wygra „to niczego nie będzie”, a wszyscy chichoczą radośnie
nie dostrzegając, że to nie jest śmiesze, ale bardzo, bardzo
żałosne. I nie mam na myśli tego, co mówił ten kandydat, tylko
to, że w ogóle był kandydatem.
Dobrze, że mamy to za sobą. Strach
pomyśleć co będzie, kiedy zaczniemy głosować w internecie.
*) nie mam nic przeciwko krawcom
zostającym burmistrzami, o ile potrafią wywiązać się z
obowiązków burmistrza
**) już po publikacji tego posta zadzwonił do mnie Docent i powiedział, że nie średniej a mediany. A że mądrego posłuchać warto, to dodaję tę poprawkę.
**) już po publikacji tego posta zadzwonił do mnie Docent i powiedział, że nie średniej a mediany. A że mądrego posłuchać warto, to dodaję tę poprawkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz