W aktualnych okolicznościach przyrody
i wobec zbliżających się Świąt zamówiłem w jednej znanej
firmie (znanej w UK przynajmniej) dwa małe cuś. Firma ma tyle
cusiów, że nawet je sprzedaje i wysyła pocztą, jak kto ma do niej
daleko.
Nie minęły dwie niedziele a mnię
również przysłali. I to dwie paczki od razu. W jednej było duże
cuś i ta paczka była mniejsza. A druga...
Taka oto paczka. Na zdjęciu umieściłem
również standardowy ołówek raz zastrugany.
Otwarłem i zobaczyłem oto co...
Odkopałem to, co stanowiło meritum
sprawy, kwintesencję zawartości i jądro przesyłki.
Dla lepszej oceny – ołówek
standardowy.
I więcej nic...
To się nazywa pakować przesyłki.
5 komentarzy:
No dobra, a co w tej puzderniczce?
Czy to Charms zapakowany, zeby sie nie wywinal?
Tez widuje u siebie takie wynalazki, z amazonu na ten przyklad:)
Z ta roznica, ze zamiast tych styropianowych chipsow pakuja mi powietrze ameryckie w mniejsze lub wieksze folijki:)
Brylantow by tak nie pakowali, bo przeciez by sie nie stlukly. Wniosek? Czyzby Szaman probowal przyoszczedzic i szklane atrapy zamowil dla Najdrozszej? Uuuuuu...
No i mnię były przyłapały. A to akurat trufle czekoladowe z nadzieniem jakże anglijskim, bo dżinowantym. I nie dla Najmilszej, a dla kogoś równie mi bliskiego w Kraju.
Ty masz kochanke?
Nie, Mamę.
Prześlij komentarz