piątek, 19 kwietnia 2013

Szaman Galicyjski i sprawa pewnej baronessy

Cały dzień w TV tutejszym mówiło się o pogrzebie baronessy Margaret. Że za drogi, że z pompą niepotrzebną, że ktoś tam protestował.

Nie będę tu przytaczał różnych opinii o jej rządach, co komu i kiedy. Dla Polaków to może być mało ciekawe, bo mało zrozumiałe.

Rozmawialiśmy jednakowoż w pracy na ten sam temat. I choć mieszkam w najbiedniejszej części UK (średnia płaca w Kornwalii wynosi 63% średniej dla całego UK) to wszyscy, i ci, którzy w jej czasach żyli i ci, którzy narodzili się później, uważali, że była świetna i chcieli by kogoś jej miary znowu w fotelu premiera. Chwalą dokonany pod jej kierunkiem rozwój i dobrobyt, jaki panował w tych czasach.

Postawiła "chorego człowieka Europy"*) na nogi i poczuli się znowu mocarstwem. Zamknęła to co nierentowne w przemyśle, ze szczególnym naciskiem na kopalnie, ukróciła samowolę pijawek w związkach zawodowych (z owymi związkami włącznie) sięgając czasem do metod brutalnych, ale skutecznych i jakoś tak to zrobiła, że Brytyjczycy trzy razy pod rząd wybrali ją na premiera. Ustąpiła nie ze względu na przegraną w wyborach, ale aby uniknąć rozłamu w partii.

Jeśli więc słyszycie o Walijczykach czy Szkotach, że jej nie lubią i piją szampana z radości, że odeszła, to pomyślcie jeszcze raz. Margaret przestała być premierem 26 lat temu, ale jej osoba, jak widać nadal wzbudza silne emocje.

Tak przy okazji. Kto pamięta kto był premierem eRPe 26 lat temu?


_________________
*) dziennikarskie określenie UK z tego okresu

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Coz, wydawalo mi sie, ze najbiedniejsza czescia UK jest raczej miejsce, gdzie ja mieszkam - czyli North Est. W kazdym razie u nas ludzie swietuja zejscie tej pani i nie uslyszych dobrego slowa na jej temat.