środa, 26 września 2012

Szaman Galicyjski i sprawa pewnego podkopu

Zanim jednak o podkopie, króciutki przejazd przez Hajfę, jeden z największych i najruchliwszych portów tej części Morza Śródziemnego. A ruchliwy port wygląda tak: /foto Najmilsza/


Tak tu mówią, że Jerozolima się modli, Tel Aviv się bawi, a Hajfa pracuje. No, nie bawi się, to fakt. Wszystko tu pozamykane już o dziesiątej wieczorem. Jak ma się ochotę na nocną zabawę, to tylko godzinna jazda pociągiem dzieli nas od Tel Avivu. Plus godzina z powrotem.

W Hajfie można zobaczyć centrum religii Bahá'í. Religia istniejąca od XIX wieku, powstała w Turcji. Zasady po  raz pierwszy ogłosił  Bahá'u'lláh i generalnie, w największym uproszczeniu, opierają się one na założeniu, że wszystkie religie monoteistyczne są jedną religią, każdy wielki prorok (Mojżesz, Jezus, Mahomet i inni) są głosicielami tej samej religii, tylko dostosowanej do miejsca i czasu, w którym przyszło im działać. Ideę piękna i harmonii wyrażają m.in. przez wspaniałe ogrody. A ogrody wyglądają tak:


Ogrody z przodu, Hajfa z tyłu.

Kawałek na północ od Hajfy, na końcu zatoki, leży Acre. Sposobów pisania tej nazwy jest wiele, pozostańmy przy tym. Jest to jedno z najdłużej zamieszkałych miast w tym rejonie. Za czasów biblijnego Enocha rejon ten nawiedziły dwie potężne powodzie. Kiedy woda podeszła do miasta Bóg powiedział "Ad ko!" - 'dotąd' i woda dalej już nie poszła. Od owego 'ad ko' pochodzi hebrajska nazwa Akka. Z kolei grecka nazwa 'Aka' pochodzi od 'leczenia' - tu zbierał zioła ranny Herkules.

W okresie mandatu brytyjskiego w Palestynie w Acre było więzienie. Dość poważne, wykonywano tu wyroki śmierci i w ogóle trzymano różnych kryminalistów i więźniów politycznych (wtedy nie używano powszechnie określenia "terrorysta", ale właśnie tacy tam siedzieli; zarówno ze strony żydowskiej jak i palestyńskiej). Nie jest to specjalnie dziwne, bo już w roku Pańskim 1216 biskup francuski, Jacques de Vitry, który przybył tu po wyczerpującej morskiej podróży, w liście do domu pisał o mieście, w którym morderstwa są na porządku dziennym, ulice pełne są prostytutek, mieszkańców całkowicie pochłaniają sprawy uciech cielesnych  i stale wybuchają kłótnie pomiędzy kupcami z Wenecji, Genui i Pizy; to miasto ma dziewięć głów jak Hydra i stale one walczą pomiędzy sobą. No, cóż, na powierzchni mniej więcej stadionu piłkarskiego mieszkali obok siebie członkowie nie specjalnie kochających się zakonów rycerskich (co najmniej czterech, w tym Templariuszy i Szpitalników), wspomniani wyżej kupcy z konkurujących miast-republik italskich, trochę Żydów, Arabów i zbieranina różnych rzezimieszków z całego ówczesnego świata.

Jeden z więźniów tego współczesnego więzienia doszedł do wniosku, że mu się przejadło i zaczął kopać tunel. Pewnie czytał Hrabiego Monte Christo. Miał niestety pecha, na nasze szczęście. Dokopał się, owszem, do czegoś większego i w to większe wpadł. Razem z nim wpadł kretes (stąd powiedzenie - wpadł z kretesem). To coś było bardzo duże i bez wyjścia. Strażnicy znaleźli go, wyciągnęli i zaczęli oglądać co to jest to bardzo duże.
A to bardzo duże wygląda tak:


I jest wspaniale zachowanym podziemnym miastem krzyżowców. To znaczy teraz ono jest podziemne, bo jak oni tu byli to było nadziemne. Kiedy Arabowie pokonali krzyżowców, a Akra była ostatnia twierdzą, którą zdobyli, zasypali ją piachem i gruzem ze zdobytego miasta i na tym kopczyku postawili nowe miasto. Pewnie nie chciało im się za bardzo przykładać do roboty z tym burzeniem, bo sporo zostało.


Piękne, prawda? Słychać kroki Ryszarda Lwie Serce, brzęk mieczy, ściszony gwar rozmów rycerzy-zakonników. Można dotknąć ścian, które są świadkami historii, tej z powieści i kina, zobaczyć to naprawdę, nie w wykonaniu Hollywoodu czy inne pary męt.

Poniżej: tak wygląda część więzienia postawionego na twierdzy krzyżowców (po lewej malowanka na płótnie, bo odsłonięcie tego, co pod spodem wymagało rozebrania części budynków.


 Do tej pory odkopano tylko część twierdzy. Jedne źródła podają, że ta część należała do Szpitalników, a inni sądzą, że była to wspólna część dla wszystkich zakonów. Świadczyć mają o tym cztery wielkie sale, każda dla jednego zakonu, wspólny kościół św. Jerzego oraz tunel prowadzący do portu. Miał on służyć do wprowadzania i wyprowadzania z twierdzy gości, którzy nie powinni być widziani przez postronnych. Dziś jest to jedna z atrakcji turystycznych, choć przewodnicy ostrzegają, że jeśli ktoś cierpi na klaustrofobię, to nie powinien... Bajanie, aż tak ciasny to on nie jest, no, może kawałeczek.
Trwają dalsze prace wykopaliskowe, bo oczywiście jest tego więcej.

Żądnych mocniejszych i bardziej współczesnych wrażeń może zainteresować muzeum więzienia w Acre, gdzie można oglądać celę śmierci, w której skazańcy oczekiwali na wykonanie wyroku, a na szafocie jeszcze ciągle wisi pętla nad zapadnią.

Na noc jedziemy nad jezioro Tyberiadzkie zwane Genezaret, morzem Galilejskim i Yam Kinneret.

cdn

2 komentarze:

kiciaf pisze...

Akko jako też i Masada zrobiły na mnie duże wrażenie. Zamki tunele lochu to to co tygrysy lubią najbardziej.

Lila pisze...

Fajną dziurę wykopał ten więzień