czwartek, 17 czerwca 2010

Szaman Galicyjski i sprawa jasnej pani.

Szperactwo internetowe jest czasem miłym zajęciem dla szamanów płci obojga. Zobaczyliśmy konną panią, zaczęliśmy szukać kto zacz. I proszę...

Ride a cock horse to Banbury Cross
To see a fine lady ride on a white horse
With rings on her fingers and bells on her toes
She shall have music wherever she goes.




Przyjedź na dzielnym koniu pod Banbury Cross

Zobaczyć jasną panią na białym koniu.
Z pierścieniami na palcach, dzwoneczkami u stóp
Będzie mieć muzykę, dokądkolwiek się uda.

A krzyż w Banbury wygląda tak.


Trochę bardziej skomplikowany, niż nasze polskie przydrożne krzyże.
Ta dziecinna rymowanka po raz pierwszy została spisana w 1784 roku, ale nie powstała wcale dla dzieci. Jak wiele innych tzw. dziecinnych rymów być może niesie inne, przewrotne treści.

foto Najmilsza


Wpadająca w ucho rymowanka uczyniła sławnym Banbury i jego (jej?) krzyż stał się turystyczną atrakcją. Z tym, że w rymowance chodzi o... zupełnie inny krzyż! Bo ten "słynny", na zdjęciu powyżej, postawiono dopiero w 1859 roku, dla uczczenia małżeństwa najstarszej córki królowej Wiktorii. Poza tym Banbury ma trzy inne krzyże: Wysoki, Chleba i Biały. Kiedy Purytanie zniszczyli je, zapisano w księgach dziękczynny modł*) o bardzo dziwnym brzmieniu:

"God be thanked, their god Dagon is fallen to the ground."

"Bogu niech będą dzięki, że ich Smoczy Bóg legł w pyle".

Czy to dziwnie brzmiące stwierdzenie odnosiło się do pogańskich korzeni krzyża? Co zatem przedstawiał?

Lokalna tradycja łączy jasną panią z rodem Fiennes, lokalnych arystokratów, władających pobliskim Broughton Castle. Miała nią być Lady Celia Fiennes, która konno przemierzyła każde county w kraju i opisała to w swoim dzienniku podróży. Z tym, że ojcem Celii był zdeklarowany purytanin, mało więc prawdopodobne, by jego córka nosiła pierścienie, nie wspominając już o dzwoneczkach u stóp.

Inną postacią łączoną z rymowanką jest Lady Godiva z Coventry. W istocie, w niektórych wersjach wierszyka Banbury zastępowane jest przez Coventry. Godiva żyła w XI wieku i była żoną Earla Loefrica z Mercji. Oboje byli fundatorami opactwa Benedyktynów w 1043. Lady Godiva z pewnością jeździła konno, ale jej słynny przejazd nago przez Coventry uszedł jakoś uwagi współczesnych jej kronikarzy i pojawił się dopiero sto lat później w "Kwiatach historii" autorstwa słynącego z nieprawdy Rogera z Wendover.

Trzecią kandydatką jest Królowa Elżbieta I, choć jest to bardzo mało prawdopodobne, aczkolwiek za jej panowania dobrze żyło się wróżkom i obrzędy ludowe nie były uważane za coś złego.

Co jest zatem grane?

Być może wcale nie chodzi o krzyż? Banbury leży na skrzyżowaniu dwóch antycznych dróg - Solnej i Banbury Lane. Teraz tego nie widzimy tak wyraźnie, ale w owych czasach dróg było mało i zazwyczaj wiodły w nieznane, a i ludzie mniej podróżowali. Pamiętacie taką scenę z Jabberwocky'ego, kiedy Fishfinger przychodzi kupować tanie beczki i mówi:
- Sam nie widziałem tego potwora, ale kiedy pewnego dnia byłem w Muckley...
Dennis wchodzi mu w słowo:
- Muckley? To kawał drogi..
- Dwie mile albo i lepiej.
A rozmarzony Dennis na to:
- Boże, jak ja chciałbym kiedyś podróżować...

Skrzyżowania uważano za miejsca magiczne i pełne mocy. W Grecji strzegł ich Hermes w towarzystwie Hekate, bogini czarów i magii, a także ciemności i świata widm. Miejsca te miały sprzyjać ochronie, uzdrowieniom i czarom, lecz także były niebezpieczne, bowiem stanowić mogły łącze z zaświatami.

Zwyczajowo stawiano tam szafoty oraz chowano przestępców, samobójców i wiedźmy. Miało to ułatwić przeklętym duchom odejście z tego świata i chroniło żywych przed ich złośliwością. To przekonanie łączyło skrzyżowania z duchami, widmami i demonami.

Czyżby więc chodziło o skrzyżowanie**) w Banbury, nie zaś o krzyż?

W zachodniej Irlandii prawie do końca XIX wieku panował zwyczaj, że w pewne dni ludzie zbierali się na rozstajach, zapalali ognie w każdym z czterech głównych kierunków świata, okrążali je trzykrotnie, konno (lub na cock horse czyli końskiej głowie na patyku, dziś zabawce dziecięcej) po czym siadali i czekali na czarnowłosą kobietę, która na białym koniu pędziła ze wschodu na zachód.

Jak jednak irlandzki zwyczaj zawędrował do Banbury? Ano przez Walię. Skoro już Walia się tu znalazła spójrzmy na jej mitologię. Jest! Konno jeżdżąca bogini Rhiannon. Była, jak to bogini, z innego świata, ale wyszła za walijskiego króla o wdzięcznym imieniu Pwll z Dyfed. Jej historia jest raczej smutna***). Po trzech latach oczekiwań urodziła synka, który natychmiast został skradziony. Rhiannon została oskarżona o pożarcie dziecka i za karę miała stać w bramie miasta i każdemu przybyszowi opowiadać o swej zbrodni, poczym na własnych plecach miała nieść go jak koń. Trwało to siedem lat, po czym chłopca ktoś zwrócił****). Da się zauważyć podobieństwo tej historii do Lady Godivy, szczerej chrześcijanki, która też została poniżona i zmuszona do jazdy nago na koniu przez miasto.

Rhiannon, Godiva, Jasna Pani... Zapada wieczór. Zapalcie świece, przyłóżcie głowę do poduszki. Słyszycie dzwonki? Tętent konia? Czy to tylko wiatr?

Prawdziwe znaczenie rymowanki ginie gdzieś w pomrokach dziejów. Ale fajnie jest czasem pogrzebać w historii, zderzyć ją z mitami i legendami, poszukać duchów i boginek. Zwłaszcza, kiedy ma się swoją na wyciągnięcie ręki...

Miłego dnia.
_________________________

*) jak brzmi liczba pojedyncza od "modły"?
**) w ang. cross to krzyż, crossroad - skrzyżowanie
***) czy jest jakaś wesoła historia boga wśród ludzi?
****) uwielbiam takie proste, nieskomplikowane historie. Bez podtekstów i nadmiernego psychologizowania. Almodovar i Allen wymiękają.

6 komentarzy:

sarahd pisze...

A propos dziecięcych rymowanek... Miałam kiedyś znajomą, która opowiadała, że rodzice jej koleżanki zabrali dziecko z kinderbalu, bo rodzic-animator zaproponował zabawę w angolski odpowiednik 'Kółka graniastego', czyli 'A Ring O'Rosies'. O co poszło? Otóż dla tych rodziców fakt, że rymowanka była 'oswajaczem' służącym przez stulecia do opowiadania o epidemii dżumy, był tabu.

A tu linka do tekstu i całej historii:
http://en.wikipedia.org/wiki/Ring_a_Ring_o%27_Roses

Groetjes,
Sarah

Szaman Galicyjski pisze...

Dzięki, Sarah. Jak mówiłem, miło jest pogrzebać w internecie i zobaczyć, że nie tak oczywiste są niektóre, zdawało by się proste, sprawy. Bo o kółku graniastym i tej interpretacji nie słyszałem.

kleo pisze...

"Białą boginię" Gravesa waszmość zapewne czytał. A "Trzy kolory bogini" Anny Kohli?

Szaman Galicyjski pisze...

"Białej Bogini" nie czytałem, przyznaję. Poprzestałem na Grecji. A o Annie Kohli nie słyszałem w ogóle. Poszukam. Dzięki za namiary.

(KK) pisze...

W Galicji (ale tej hiszpańskiej), jak by ktoś chciał, można na rozstajach spotkać Świętą Kompanię i zobaczyć własną trumnę ;)

Szaman Galicyjski pisze...

Jak to, własną trumnę? Przecież drzewa na nasze trumny jeszcze rosną! Chodzi o jakiś projekt czy model?