niedziela, 23 maja 2010

Szaman Galicyjski i pewna katedra

Wspomniałem już uprzednio, że weekend spędziliśmy w Cywilizacji. RO*) AS Ptyś i RO Abnegat zaprosili nas k'sobie. Polecieliśmy do Newcastle (opóźnienie było, ale spowodowane mgłą nad Manchesterem). Abi czekał na nas na lotnisku, ale ku rozczarowaniu Najmilszej bez transparentu lub choćby kartki A4 za stosownym napisem. W naszych stosunkach ma to pewne historyczne odniesienia, a to kiedy AS Ptyś wraz z latoroślami przylatywał po raz pierwszy do Ukeju, jeszcze do Północnej Irlandii, wymyśliliśmy sobie, że dla sprawdzenia jej angielskiego podam się za kolegę Abiego, Anglika, który w jego zastępstwie wyjechał po nich do Dublina. Miałem zatem kartkę przygotowaną, ale w ostatnim momencie Abi pękł, serce mu zmiękło (co po poznaniu AS Ptysia zupełnie mnie nie dziwi) i z numeru powitalnego nic nie wyszło.
W drodze z lotniska wstąpiliśmy do Durham, bo po drodze. Tak już jest. Co zobaczymy jadąc z lotniska do Nich, to nasze. Następnego dnia śniadanie w porze lunchu, tupiący kot sąsiada i nie ma mowy o jeździe gdziekolwiek.
Abi pisał o Durham i miał nawet zdjęcia, ale pozwólcie, że i ja dorzucę parę groszy. Durham to jedna z architektonicznych perełek Ukeja, warto więc coś o nim wiedzieć i może zajrzeć tam, będąc w pobliżu.

A Kościół Katedralny Chrystusa, Błogosławionej Dziewicy Marii i Świętego Cuthberta z Durham wygląda tak.



Durham jest siedzibą biskupstwa od 995 roku, katedrę wzniesiono w 1093. Z tym, że początki sakralne są dużo, dużo wcześniejsze. Pierwsza diecezja powstała tu za sprawą Świętego Aidana w 635 roku. Zresztą ta okolica obfitowała w świętych, a których to najsłynniejszym był św. Cuthbert, żyjący w latach 634 - 687. To o tyle ważna postać, iż w późniejszych wiekach był najbardziej czczonym świętym w północnej Anglii, a nawet "kandydatem" na świętego krajowego (wygrał św. Jerzy). Rocznica jego śmierci, 20 marca, jest świętem Northumbrii.

A św. Cathbert wyglądał tak (no, mniej więcej, ale tak go namalowano w katedrze).


Katedra bez legendy? Niemożliwe. No, to macie legendę.
Siedziba biskupstwa była wielokrotnie przenoszona, także do Yorku i Lindisfarne. Jednak stałe najazdy Wikingów spowodowały, że pobożni mnisi postanowili się przenieść w jakieś spokojniejsze miejsce. Zabrawszy w roku 875 trumnę z resztkami świętego wyruszyli na poszukiwania. Szli i szli niosąc na ramionach trumnę, ale nic znaleźć nie mogli. Wreszcie, nieco zagubieni w terenie, postanowili pójść za chłopką, która szukała zaginionej, brązowej krowy (w staroang. dun cow). Kiedy przyszli na miejsce dzisiejszej katedry trumna nagle nie dała się ruszyć i nieść dalej. Tu więc osiedli i wybudowali biały kościół - White Church, na miejscu którego dwieście lat później stanęła katedra. Jedna z ulic okrążająca wzgórze katedralne nazywa się do dziś Dun Cow Lane.

Święty faktycznie miał łeb, bo katedra i towarzyszący jej zamek (do końca XIX w. biskup miał władzę zarówno religijną jak i wojskową, stąd nosił tytuł Bishop-Palatine) były posadowione na wysokim brzegu rzeki Wear, która w tym miejscu zatacza ostry łuk tworząc z brzegu półwysep. Takie położenie czyniło z Durham idealny obóz warowny i miejsce obronno-atakujące w wojnach z pobliską Szkocją.

Dziś rzeka Wear jest miejscem niedzielnych przejażdżek łodzią z towarzystwem ukochanej osoby. A łodzie wyglądają tak.


Kolejnym świętym z listy durhamskiej jest św. Bede Czcigodny (saint Bede Venerable), płodny pisarz, którego szanuję, bo napisał w swoim życiu 60 ksiąg i traktatów, a ja mam problemy z napisaniem jednego postu...). Jego grób znajduje się w Galilee Chapel.
A św. Bede wyglądał tak, kiedy tłumaczył Ewangelię św. Jana.


A Galilee Chapel wygląda tak. Z zewnątrz, bo w środku zdjęć robić nie można, co zdziwiło mnie niepomału, bo w wielu katedrach bywałem, ale takich zakazów nie było. Czasem proszą o nieużywanie flesza, ale żeby w ogóle zabronić?...


Na koniec dwa zdjęcia, które oddają (w założeniu) ciszę i piękno katedry w Durham - cloister i wspaniałe okno rozetowe z witrażem.



I jeszcze dwa, bo kocham detale. Czasem mówią więcej o twórcy niż całość, która przecież jest robiona na zamówienie. Pierwszy to kołatka na północnych drzwiach katedry, obecnie głównym wejściu.


Drugi to scena z legendy o podążaniu za chłopką szukającą krowy.



Cóż, polecam wszystkim wizytę w Durham. Jest co pooglądać, można popływać łódką po rzece Wear (4,- GBP za godzinę, łódka mieści ze sześć osób).

My nie pływaliśmy. Romantyzm przegrał z pozytywizmem, nie pierwszy raz zresztą. Bo trzeba być niepoprawnym romatykiem, żeby spóźnić się na tajską zupę z krewetkami i mleczkiem kokosowym w wykonaniu AS Ptysia (rączkami całuję, mistrzostwo świata!). Potem długie Polaków rozmowy o tym, że podatki, że dzieci rosną (zbyt wolno! - zdanie finansjery, za szybko! - zdanie matek), że jest fajnie i że szkoda, że tak daleko od siebie mieszkamy.
A rano? A rano zrobię jajecznicę... Nie, nie, rano krewetki w pomidorach w wykonaniu Abnegata. Klękajcie narody! Niby wczoraj poszło jakieś 12 butelek, a proszę!, nic się nie cafło, choć krewetka zwierz śliski. Pychotka.

Nie pojechaliśmy więc oglądać York'u. Może to i lepiej... Zawsze dobrze jest zostawić coś niedokończonego, żeby było po co wracać. Tak nakazał AS Ptyś.

Następne spotkanie w realu planowane jest... w Polsce. Cóż, zobaczymy.
_______________________________
*) RO - Realny Odpowiednik

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Beda Venerabilis po polsku też jest Beda :-)))
Nudziarz jak wszyscy diabli i inni piernicy-kościelnicy ;-P
Fajnie, żeś o nim wspomniał, bo nie wiedziałam, skąd on konkretnie.
nika

abnegat.ltd pisze...

AS Ptyś przeczytał - i się zasromał nieco, bo wrażliwy i skromny jest ;D

Pozdrawiamy - u nas dzisiaj upał nieziemski- ale ogródek za mały żeby się spokojnie poopalać...

Szaman Galicyjski pisze...

@nika: czytujesz takich? Pyutam z ciekawości, bo jak wyobrazić sobie gościa, który gęsim piórem i inkaustem zasuwa 60 pozycji, to robi wrażenie.

@Abi - niech się nie sroma (choć ładnie Jej w różowym), pyszne jedzonko zwasze warte jest pochwały.

Anonimowy pisze...

Od pierników-kościelników trzymam się z dala ;-D
Ale czasami zawodowo muszę do takich sięgnąć. Na szczęście robię w Renesansie - ciekawiej jest :-))) Polecam zbereźnika Pietra Aretina "Rozmowy kurtyzan", można dostać wypieków z przejęcia :-D
nika

inessta pisze...

No własnie co jest z tym zakazem fotografowania? Też się zdziwiłam, jak w jakiejś kaplicy w Londku nie można było focić, a tylko gołe ściany były. Zero dekorów i obrazków. A ichni zamek królewski to jeden wielki zakaz foto. Skandal!!!

Morfeusz pisze...

Sw. Bedzie ukradli pióro złodzieje jedne (zazwyczaj przedstawia się go z piórem i pergaminem właśnie).

"Od pierników-kościelników trzymam się z dala ;-D"

nika złamałaś mi serce i przebiłaś ostrym sztyletem na wskroś...
oh oh umieram :D

Swoją drogą zajrzałem do mojego wydania LG, bo tak się składa, że św. Beda jest wspominany 25 maja (u benków obowiązkowo).

Wygrzebałem stamtąd dwa cytaciki:
"Gdy nadszedł wtorek przed Wniebowstąpieniem Pańskim, Beda począł z trudem oddychać, a nogi zaczęły mu lekko puchnąć. Przez cały jednak dzień w radosnym usposobieniu nauczał i dyktował."

"Złożony na podłodze, wydał ostatnie tchnienie, śpiewając: "Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu". "

Też skończę jak św. Beda - przyniosą mnie na noszach na salę operacyjną cobym znieczulił pacjenta, a umierając będę dyktował zlecenia pooperacyjne :D