sobota, 6 marca 2010

Szaman Galicyjski i sprawa mycia rąk

Siedziałem spokojnie w biurze skubiąc łatwo-obieralne-mandarynki-w-cenie-dwa-za-jeden kiedy wszedł Kolorektal. Ponieważ lata całe pracy z chirurgami nie zdołały mnie przekonać do ich języka, także i teraz pozwolę sobie nie cytować jego wypowiedzi, w której dominowały niskich lotów przedajne kobiety, anatomiczne fragmenty tychże znajdujące się w pasie miednicznym oraz czynności pseudo-fizjologiczne, bo część z nich (przynajmniej w opisie) wydała mi się niemożliwa do wykonania, w każdym razie jednocześnie.
Zapytałem spokojnie "co jest?"
Na moment przerwał swoje wywody i wyznał, że wraca z appraisalu. Wszystko było dobrze, dopóki nie doszli do 360. Jak zwykle nasze nursy miały do powiedzenia wiele, oj, wiele. Najbardziej do jego stanu przyczyniły sie dwie sprawy.
Pierwsza: że nie myje rąk. Tum zbladł, bo znam człowieka i szoruje się rzetelnie. Ale to chodziło o mycie rąk przed badaniem pacjentów. W czasie rozmowy z appraiserem zdziwiony zapytał "Ale jak nie, kiedy tak? Myję, zawsze myję, słowo pioniera." Ale nursy tego nie widzą! On myje na korytarzu, jak wyjdzie z sali operacyjnej, a one nursy są na przedoperacyjnej i nie widzą! Musisz zatem myć ręce tak, żeby choć jedna widziała, bo nie ważne są czyste ręce tylko widzenie nurskie.
Usprawiedliwiłem niskich lotów przedajne kobiety.
A druga sprawa: że zresekował sieć w czasie operacji przepukliny. Zamiast ją wepchnąć do brzucha nazad, to ją podwiązał i ucharatał. Aby jednak pognębieniu nursów nie było końca, kazał to spakować i wysłać do badania hist-pat. A duże było i nie chciało wleźć do rutynowo stosowanego słoika. No, to czemu urżnął? Mógł wepchnąć i po kłopocie. Próbowały wrobić w to i mnie, bo może pacjent był źle zwiotczony, ale okazało się, że po pierwsze primo my nie zwiotczamy pacjentów w ogóle, a po drugie primo ja już miałem appraisal, więc nie wyszło.
Usprawiedliwiłem część czynności, które planował wykonać. Nie wszystkie, bo nadal nie byłem pewny czy są dla wykonującego dostatecznie bezpieczne.
Ciekawe co usłyszy Budrys?

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

no jaja! mycie rąk rozumiem, ale kwestionowanie techniki zabiegu przez nursa?
a lekarz może zakwestionować jakąś typowo nursową czynność?

M

abnegat.ltd pisze...

Wscieklizna macicy, leczenie:
Sennakot 4 tabl, Picolax 2 saszetki, wrzucic do kawy, zamieszac. Dac nursowi do wypicia.
W razie potrzeby powtorzyc.

abnegat.ltd pisze...

M, toz one tylko galskaja pacjenta po rekach i wpatrujac
sie w oczy cwierkaja "ssssswietnie sobie radzisz". To co tu mozna spierniczyc?

Anonimowy pisze...

wiem! to SSSSS...że źle intonują te słowa mające na celu podtrzymanie ducha!

M (alares)


ps. powyższe nie jest wyrazem antypatii w kierunku nursów (bo wyznaję zasadę, że gramy w zespole. Ale każdy ma swoje obowiązki i odpowiedzialność).

Anonimowy pisze...

Jakieś głupie larwy te nursy. Piłują gałąź, na której siedzą. Nie będzie dochtorów, to i one pójdą sobie na zieloną trawkę.
Głupie dupy za przeproszeniem.
Powiedzcie, że się czepiają, bo są rasistkami, to się może odp...
nika

Szaman Galicyjski pisze...

@ M(alares) Witam. A zespoły tu takie, że są nursy i reszta świata.
@nika: tu może istnieć szpital bez doktorów. Taki jest obok nas, "minor injury" (czyli "małe obrażenia") się nazywa i tam są tylko nursy. Potrafią przykleić plaster i założyć prosty opatrunek na przemytą ranę. Druga śledzi i notuje wszystko w papierach. Zajmują powierzchnię małego pogotowia: poczekalnia, rejestracja, pokój zabiegowy, pokój pozabiegowy, biuro, pokój socjalny plus węzeł sanitarny dla personelu (z prysznicem, choć pracują tylko do 18:00) i sanitariaty dla pacjentów. Może jeszcze coś, czego nie widziałem, jakieś magazynki, brudownik i tp. Dla doktora miejsca tam nie było.

Anonimowy pisze...

@Szaman, no coś takiego o_O Powierzchnia małego pogotowia, żeby baby przeleciały ranę wodą utlenioną i nalepiły plaster??!!! o_O I tak potem pacjenta do dochtorów wyślą! Ten ichni enefzet chyba pogrzało!
I kolejna woda na mój młyn - nie lubię bab :-) Są minoderyjne, ohydne intrygantki z sianem we łbie.
nika

Anonimowy pisze...

Mój znajomy Brit mówi na takie nursy po polsku 'GUPIA KROWA', bo twierdzi, że żadne angielskie określenie tego nie odda. No może jeszcze 'gupia larwa' się niedługo od Niki nauczy.

GoS

Anonimowy pisze...

@ GoS, naucz go, to łatwe słówko do wymówienia ;-) Choć krowy chyba nic nie przebije ;-)
nika