wtorek, 6 stycznia 2015

Szaman Galicyjski i sprawa dziewięciu funtów i siedmiu pensów

Zaraz po powrocie z eRPe znalazłem miły i nieco zaskakujący list. Otóż firma dostarczająca mi energię napisała na mój poprzedni adres, że wisi mi pieniądze, a dokładnie 9 funtów i 7 pensów, za energię w jeszcze poprzednim domu, jako że źle policzyli mi w 2009 roku. Co prawda suma była dość śmieszna zatem uczucia moje były ambiwalentne, bo z jednej strony napawa uzasadnionym optymizmen, że po pięciu latach firma jest chętna samorzutnie oddać zagrabione pieniądze bez upominania się o nie, z drugiej jednak budzi niepokój, że firma zagrabiła te pieniądze i dopiero po pięciu latach doszła do tego, że się myliła.
Odzyskać pieniądze mogłem idąc na jakąkolwiek pocztę i przedstawiając ów list oraz dowód tożsamości z adresem. I tu zrodził się problem. Bo list był na poprzedni adres, a dotyczył jeszcze poprzedniejszego domu. Nic to, pomyślałem i wybrałem się po moje 9 funtów i 7 pensów.
Pani w spożywczym (bo pocztę mamy w spożywczym) długo czytała list, po czem przyznała się, że cuś takiego widzi po raz pierwszy i nie wie co z tym fantem zrobić. Zawołała drugą, przeczytały razem pismo jeszcze raz. Dalej nic, ale pojawiło się światełko w tunelu. Na liście był kod paskowy. Zeskanowały go i (sam nie widziałem, ale się domyślam) na ekranie komputera ukazał się napis: "zidentyfikować i zapłacić ile mu się należy". Przyszło zatem do okazania dowodu tożsamości. Wybrałem prawo jazdy, bo skoro na moim stoi jak byk niebieska flaga i gwiazdkami Unii, to pewnie jest to dokument jakoś tam zunifikowany. Niestety, nie. Pani obejrzała mnie, zdjęcie i stwierdziła, że literki są zbyt małe, żeby mogła je odczytać. Wskazałem jej, gdzie jest numer prawa jazdy (punkt 5 dla dociekliwych), ale ów za żadne skarby nie dawał się wpisać w stosowne okienko w komputerze. Raz, drugi, trzeci, jedna pani, potem druga, potem obie naraz - i nic. Zaczęły patrzeć na mnie jakbym próbował je oszukać i wyłudzić owe nieszczęsne 9 funtów 7 pensów. Potem jedna z nich wpadła na szczęśliwy pomysł i zaczęła wpisywać każde pole, bez względu na zawartość. A ponieważ prawo jazdy wydał mi starosta powiatu, także i to wpisała. Co prawda zmieścił się tylko "starosta", bo nazwa powiatu już nie, ale program nie był odporny na takie ataki i przyjął dane. No widzisz, powiedziała mi pani, to jest numer, a nie to, co ty mówiłeś. Numer składający się z samych liter? Chyba w kodzie szesnastkowym. Najważniejsze jednak, że dostałem moje 9 funtów i 7 pensów.
Jak to dobrze rozpocząć nowy Rok od extra wpływów, nie?

Brak komentarzy: