czwartek, 8 stycznia 2015

i sprawa pewnych spotkań

Na czas świątecznej kanikuły wybraliśmy się do eRPe. Tam doszło do kilku spotkań ze starymi znajomymi. Oczywiście były długie nocne Polaków rozmowy i wiele z nich dotyczyło opieki zdrowotnej. Jak tam u was, bo u nas to... i te klimaty.
Przyznam się, że końcowa konkluzja tych rozmów została wygłoszona już tu, w Ukeju: wiesz, co? To był dobry pomysł, żeby wyjechać. Serio.
Spotkałem kolegę, poważnego specjalistę w swojej dziedzinie, ordynatora oddziału w moim byłym szpitalu. Poza pracą tam ma jeszcze prywatną praktykę... w trzech miejscach. W Miasteczku liczącym niecałe 17 tysięcy mieszkańców, gdzie wszyscy wszystkich znają, a jego z całą pewnością znają ci, którzy mają kłopoty w jego specjalności - pracuje w trzech gabinetach. To obrazuje, moim zdaniem, dwie rzeczy. Pierwszą jest brak pewności co do stałości kontraktów w NZOZach. Drugą, wynikającą z tej pierwszej, strategia posiadania wielu miejsc, bo jakby coś w jednym padło, to zostają te pozostałe. Ciekawy sposób myślenia. Jestem przekonany, że ilość pacjentów, mimo trzech miejsc pracy pozostaje niezmieniona, bo do doktora, którego się zna osobiście albo ze słyszenia i tak trafiają ci, którzy potrzebują, w takiej ilości, jaką zapewnia zachorowalność i chorobowość w populacji 17 tysięcznego Miasteczka. Ale też z jego nazwiska korzystają aż trzy zespoły gabinetów lekarskich i prestiż jakby większy.
W Ukeju też mamy konsultantów pracujących w kilku miejscach, to nie jest polski wynalazek. Z tym, że pracują w trzech miejscach oddalonych od siebie o co najmniej 35 mil, a często o 100 i więcej. Bo mają szansę trafić na inną populację pacjentów i wobec tego ich ilość rośnie.
Mile też zaskoczył mnie jeden z kolegów, który zaczął myśleć jak solidny doktór, a nie biedny najmita NFZetu. Porzucił wszelkie dodatkowe zajęcia i pracuje w jednym miejscu, szanuje siebie, swoją pracę i swoją rodzinę (niekoniecznie w tej kolejności) i, jak sam mówi, nareszcie czuje, że żyje. Pracuje zgodnie z EWTD*), żadnych opt-out'ów i innych kontraktowych gierek. I to właśnie on wyglądał z nich wszystkich najlepiej, uśmiechał się i był odprężony.
Czyli coś zaczyna się zmieniać. Krok za krokiem...

___________________________________
*) European Working Time Directive - Europejska Dyrektywa Czasu Pracy

Brak komentarzy: