piątek, 16 marca 2012

Szaman Galicyjski i sprawa czytactwa.

Szamani czytają. Często i dużo. Taki nawyk mają. Czytają różne teksty, napisy, ulotki, drogowskazy i ogólnie dobrze się z tym czują.

Ostatnio siedziałem przy długaśnym zabiegu. Ból istnienia spowodowany był tym, że zapomniałem mojego kundla i nie miałem co czytać. Przejrzałem instrukcje obsługi sprzętu, czwartą stronę karty znieczulenia, wprowadziłem dane pacjenta do pamięci monitora i nic, nadal nuda. Oczy rwą się do czytania, a tu nie ma co. Z pudełka na leki wygrzebałem ulotkę dołączaną do jednego z użytych przeze mnie preparatów. I wpadłem w zachwyt.

Lek nazywa się Anectine (R). Produkuje go Glaxo-SmithKline. W eRPe występował pod nazwą zwyczajową scolina. Nazwa międzynarodowa Suxamethonium chloride.
To fajny lek. Jak go zapodać człowiekowi dożylnie to jego mięśnie szkieletowe, poprzecznie prążkowane, robią się wiotkie i nieruchawe. Zaczyna się od mięśni oczu a na przeponie kończy. Człowiek zapodany leży wiotko jak szmaciana lalka i nie oddycha. Pozostawiony sam sobie z wolna sinieje, do granatu włącznie. Na polskich i czeskich pudełkach było ostrzeżenie - do użytku TYLKO przez anestezjologów, z doświadczeniem i sprzętem do udrażnienia dróg oddechowych i prowadzenia sztucznej wentylacji. Na ukejskich nic takiego nie jest napisane. Za to w środku jest pół ulotki... dla pacjenta.

Zaczyna się od:

Przeczytaj uważnie, zanim zaczniesz używać tego leku.

Skoro to do pacjenta to moim zdaniem powinni dodać: "zastanów się też, czy powody, dla których chcesz popełnić samobójstwo są naprawdę takie ważne".

I dalej:

Zatrzymaj tę ulotkę. Może będziesz musiał przeczytać ją jeszcze raz.
Jeśli masz jakieś dodatkowe pytania - zapytaj doktora, pielęgniarkę lub innego pracownika sali oparacyjnej.
Jeśli jakikolwiek objaw uboczny wystąpi w nasileniu poważnym lub jeśli zauważysz jakiś objaw, który nie został opisany w tej ulotce, proszę, powiedz o tym doktorowi, pielęgniarce lub innemu pracownikowi sali operacyjnej.

Jeżeli dostałeś dawkę większą, niż należało, natychmiast poinformuj o tym lekarza lub pielęgniarkę.

Ten wpis jest fajny głównie dla anestezjologów. Uwaga dla pozostałych - wyobrażacie sobie wiotkiego jak szmata pacjenta (najczęściej w głębokiej narkozie PRZED podaniem Anectine), który studiuje ulotkę i zgłasza uwagi o nadmiernej dawce? Za mojej młodości mówiło się: byczo!

Miłego dnia.

8 komentarzy:

paniena pisze...

czy dobrze mi sie wydaje, ze wyspiarscy pacjenci nie polasiliby sie na Anectine, skoro maja paracetamol w zasiegu kazdego stojaka przy kasie w supermarkecie? predzej obawialbym sie o Polakow, ktorzy znajac sie , oczywiscie na wszystkim, a zwlaszcza na medycynie, zapodaliby najpierw dawke co-codamolu a potem Anectine, gdyby tylko w lapy wpadlo....

Anonimowy pisze...

Szaman, mnie brakuje jedynie obrazkowej instrukcji użycia, jaką widuje się na większości produktów pochodzących z zachodu Europy :)

Co do czytania. W domu mam mnóstwo książek, gazet itp. Czytam w autobusach, kolejkach, poczekalniach, czasem nawet idąc ulicą. Niestety, uwielbiam również czytać w przybytku dumania. W domu nie stanowi to problemu, jest specjalny stojaczek na gazetki w toalecie. Natomiast idąc w gości, w desperacji bywało, że czytałam teksty na opakowaniach od proszków do prania czy innych środkach czystości.

Pozdrawiam serdecznie, czytam Twój blog, jak i blog Abiego od dłuższego czasu.
Zapoznawszy się z całością obu, mam nieodmienne skojarzenia z Wańkowiczem. Chodzi konkretnie o książkę "Anoda", gdzie jest historia udziału Wańkowicza w konkursie na pamiętniki lekarzy. Wartym uwagi jest szczególnie pamiętnik Rabelaisicy, jeszcze sprzed II Wojny Światowej. Opisy walki rzutkiej pani doktor zabobonami (i ówczesnym NFZ czyli kasą chorych) na głębokiej wsi, relacjonowane soczystą polszczyzną szczerze zasługują na polecenie. Jak będziesz miał Szaman chwilę wolnego czasu, zapoznaj się z tym przedwojennym "blogiem".
Pozdrawiam serdecznie:)

Szaman Galicyjski pisze...

Żeby być zupełnie poprawnymi napisali ulotkę dla pacjentów, choć nigdy (?) pacjent sam sobie nie podaje tego leku! Po prostu wariactwo totalne.

@ Anonim: witam, poszukam "Anody" choć tutaj to nie łatwe, dzięki za typ.
W przybytku dumania mam 100 krzyżówek panoramicznych, żeby nie zapomnieć polskiego.

Anonimowy pisze...

Kindla rozumiem masz? Właśnie rozważam zakup... Warto? Jak tak - którego? :)
Piotrek

Szaman Galicyjski pisze...

W poście pod tym adresem
http://szamangalicyjski.blogspot.co.uk/2010/10/szaman-galicyjski-i-sprawa-idzienia.html
opisałem Kundla, którego mam. Nowszy różni się czasem wytrzymałości baterii i klawiaturą dotykową na ekranie. I ma mniejszą pamięć. Stary mnie się podoba, nowym bawiłem się przez chwilę w sklepie i jego klawiatury nie lubię. Z tym, że jest mniejszy i lżejszy, a pisać nie trzeba. Pisanie służy do robienia notatek i uwag "na marginesach" czytanych książek, jak kto nie pisze, to po co mu ona? A, jeszcze do drobnych wpisów takich jak tworzenie bibliotek czy szukanie słów w słowniku. I tyle.
Adiunkt, Ty masz ten nowy model, napisz coś o nim.

Ewa pisze...

:))))))))) dobre. Bardzo dobre. A przy okazji... w Polsce do zabiegów w zasadzie nie używa się scoliny, chyba że człowiek spodziewa się trudnej intubacji. Raczej przy resuscytacji jedynie.
Ja rozwiązuję Jolki

Sylwia pisze...

A ja myślę, że to wszystko dla dobra pacjenta, żeby nie czuł się pomijany. Przecież o niego się tu rozchodzi a tu pan dohtór by chciał sam decydować, jaka dawka jest odpowiednia.
:D Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Uprzejmie donoszę, że zgodnie z poleceniem Szamana mój "kundel" właśnie ruszył w podróż (w jedną stronę) z USA do Łodzi. :)
Piotrek