czwartek, 2 lutego 2012

Szaman Galicyjski i sprawa rui i poróbstwa

Zapowiadałem. Ostrzegałem. Przyszło przysłowiowe co do przysłowiowego czego.
Niby zima jest, styczeń. To znaczy już luty, ale zdarzenia opisane miały miejsce w styczniu.

Najpierw Najmilsza w niedzielny poranek, kiedy przygotowywałem omleciki z chorizo, stanąwszy w drzwiach na patio zauważyła, że woda w oczku jakoś dziwnie się rusza.
- Pewnie rybom za duszno. - Zasugerowałem, boć przecież anestezjolog zawsze myśli o oddychaniu, nawet u niższych kręgowców. Żeby biedactwom ulżyć włączyłem fontannę. Nie wiem, czy ten wytrysk można nazwać fontanną, ale wodę z oczka pobiera, w powietrze wyrzuca i tak póki się pompy nie wyłączy.
- Nich się dotlenią - z pańska mówię i do omlecików wracam.

Zjedliśmy śniadanie, pogadaliśmy i tak przy trzeciej kawie Najmilszej myślę sobie "co tam będę ciężko zarobione funciaki na te oślizłe wydawał. Wyłączę."
Najmilsza zaś ku wodzie pogląda i mówi, że jakby bardziej się rusza. Zima nie zima, chodźmy sprawdzić.

Noż, Jezusku Tłuściutki! Co tam się wyprawia! Ryby stłoczone na dnie (czerwone, to dobrze je widać), a na powierzchni i tuż popod nią - wszeteczeństwo, nierządnice babilońskie, orgia połną gębą... No, może i nie gębą, choć gęby mają wielkie.

Tu proszę dzieci i młodzież nieletnią oraz osoby nie chcące się narazić na widoki o treści erotycznej o opuszczenie bloga. Każdy, kto czyta i ogląda dalej, czyni to na swoją odpowiedzialność.

No, popatrzcie sami (ci, co zostali, ma się rozumieć).



Proszę, parka zakochanych w miłosnym uścisku, którym, według oceny Najmilszej, nastrój tylko zrobiłem puszczając szemrzącą fontannę.
Dobra, myślę sobie, miluśkie zielone ropuszki, a ja przecież coś dla naszej matki Natury raz do roku zrobić mogę. Tak były sobą zajęte, że nie zwracały na nas uwagi. Zatem podeszliśmy bliżej, wiadomo, człowieki mają podglądactwo w genach.
Trzeba nam było nie podchodzić!


Nieco dalej orgia na całego! Pięć na sobie, szósta po prawej, golusieńka cała, próbuje coś z tego uszczknąć, a u góry zdjęcia jeszcze trzy, w celach sobie wiadomych, acz łatwych do odgadnięcia, nadciąga. Pomiędzy nimi zaś - produkcja poranna, tfu.

No, nie mogę spokojnie o tym pisać. Niedziela, słoneczny poranek, a tu takie coś.

Ale mam zadanie dla czytelników. Poniżej szerokie ujęcie oczka wodnego w szamańskim wigwamie. Kto policzy ile tych, tfu, zielonych zbereźników się tu, no.. wiecie co.


Jak na zdjęcie kliknąć, to się powiększy. Można też downloadnąć i obejrzeć w powiększeniu jeszcze dogodniejszym. Za trzy dni rozwiązanie.

Zaraza.

P.S. Wszystkie zdjęcia wykonane aparatem Najmilszej, część ona, część ja.

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Oooo, Szamanie, macie z Najmilszą brudne myśli! Dyć te żabki tylko w zbożnym celu podtrzymania gatunku ruję i poróbstwo odstawiają, a nie gwoli czczej przyjemności ;-)))
nika

abnegat.ltd pisze...

Poróbstwo i ruja!!! Polskiej żabie we łbie by nie postały podobne zberezieństwa... Tfuj.

abnegat.ltd pisze...

Szaman, tak mi w głowie właśnie postało - mógłbyś tak z jedną flaszeczkę owej wody oligoceńskiej zachować, jak przyjadę to odbiorę?

Zadora pisze...

O kurcze Szaman, Ty fontannę masz a żadnego filtrowania nie? Toż zgroza takie oczko. Te glony itd.
Zaraz tam będzie masa tego co się wylęgnie. A jak juz sobie wylezie ze zbiornika to potem wraca do matecznika po osiągnięciu zdolności i znowu akcja na większą skalę.

Inessta pisze...

Ja to sie pytam, gdzie woda w tym "oczku"? Bo widzę same krzaczory, w sam raz dogodne dla żab i ropuch, a nijak dla rybek, zwłaszcza czerwonych. Wody, więcej wody!!!!

Szaman Galicyjski pisze...

@Abi: przyjedziesz, będziesz chłeptał ile chcesz, ale uważaj, bo może to tylko na grupy działa, nie pojedynczo ;-)

@Zadora: jest filtr wewnętrzny w pompie. Fajne to jest, bo ona swobodnie pływa, nie jest umocowana

@Inessta: zdjęcia są tej części, gdzie się te gady... przepraszam, płazy tentegowały, otwarta woda jest bliżej fotografującego.

@nika: myśli nie są brudne, tylko umyte w oczku. A wieczorne wrzaski ropusze świadczyły raczej o niejakiej przyjemności. O podtrzymaniu gatunku będę informował.

Dorothea pisze...

O ja cieee!
Zeszłam byłam:)
Żaby... narobiły mi apetytu:D:D:D

paniena pisze...

podtrzymanie gatynku, akurat!
to farma zabich udek, ekologiczna, wydaje sie, patrzac na ilosc zielska, ale wciaz majaca interes kulinarny na horyzoncie :-)

Alex pisze...

11 tych żabów tam siedzi;)

Szaman Galicyjski pisze...

Alex, bardzo dziękuję za wzięcie udziału w konkursie. Odpowiedź w poniedziałek. Ta prawidłowa.

Joanna pisze...

Normalnie sodomia i gomoria!!!:PPP