wtorek, 17 maja 2011

Szaman Galicyjski i sprawa londyńskiej wycieczki

Miał być wpis o Londynie. Ale co tu nowego o tym mieście można napisać? Londyn, jak Londyn, każdy widzi. Akurat byliśmy tam, kiedy trwały przygotowania do ślubu księcia Williama z Miss Middleton, więc trochę miejsc wartych odwiedzenia było zamkniętych, w paru przechadzali się mili, acz poważni panowie z bronią automatyczną, dla jasności dodam, że gładko wygoleni na twarzach, a w pozostałych czatowały powiększające się stale grupki gapowiczów i obsługi telewizyjnej we wszystkich kolorach.

Żeby jednak nie było, że byłem, a nic nie przywiozłem, garstka widoczków:


Big Ben, co? Nic właśnie. Wszyscy tak mówią, a to jest Wieża Zegarowa Westminster. I największy na świecie czterotarczowy zegar Great Clock of Westminster. Dzwon zwany Big Ben jest jednym z czterech dzwonów zegara, największym, ważącym 16 ton kolosem. Miał nazywać się Victoria lub Royal Victoria na cześć Królowej Wiktorii. Pochodzenie nazwy Duży Ben jest niejasne. Jedni twierdzą, że to na cześć Sir Benjamina Hall'a, członka parlamentu w XIX wieku, inni, że to na cześć słynnego w owych czasach boksera wagi ciężkiej, Benjamina Caunt'a, noszącego miano Big Ben. Na marginesie dodam, że odlano go w ludwisarni w mieście Abiego.


Rysiu na koniu przed Parlamentem. Fajny król, bardzo średniowieczny. Syn Henia II i królowej Eleanor z Akwitanii. Całe życie spędził we Francji, do Anglii wyprawił się po to, by wraz z braćmi spuścić manto ojcu i zostać królem w 1189 r. Potem znowu się wyniósł, tym razem do Ziemi Świętej jako krzyżowiec, po drodze poślubiając na Cyprze Berengarię z Nawarry. Do Anglii już nie wrócił. Zginął w drodze powrotnej we Francji, w czasie oblężenia zamku Chalus w 1199 r.
Pomnik autorstwa włoskiego rzeźbiarza Carlo Marochetti początkowo stał przed Pałacem Kryształowym, w 1860 przeniesiono go przed budynki parlamentu.


Jak już o krzyżowcach, to nie można pominąć The Temple, znanej głównie dzięki brownowskiemu Kod Leonarda da Vinci. Ten kościół, wybudowany przez Templariuszy w XII w. składa się z dwóch części. Starsza, z 1185 r., okrągła, ze wspaniałą akustyką, miała być odwzorowaniem świątyni Świętego Grobu w Jerozolimie.


Po jednej stronie ulicy przygotowania do "ślubu stulecia", po drugiej protestujący przeciw wojnie w Afganistanie. Skąd my to znamy? Choć nie, to nie to samo. Tu nie ma przepychanek i ubliżania sobie nawzajem.



Co będę dużo mówił, Tower of London. Zbudowana dla Wilhelma Zdobywcy w 1078 roku, była pałacem królewskim do 1625 roku. Była zamkiem obronnym, siedzibą królów, więzieniem, zoo i muzeum. Przechowywane są tam klejnoty koronne. Bardzo ciekawa jest kolekcja broni. I, jak w każdym muzeum, są interaktywne sale, gdzie można popróbować strzelania z łuku, robienia mieczem i innych fajnych zajęć dla dużych chłopców.


Od strony Tower można zaliczyć fajne, landszaftowe zdjęcie Tower Bridge.


Ulice ozdobione na jutrzejszą uroczystość.


Stanowiska dla telewizji bogatych...


 ..i ubogich przed Pałacem Buckingham.


Wszystko podporządkowane ślubowi. A mnie i tak najbardziej podoba się to zestawienie. Ślub jak z bajki Disney'a.


Dajmy spokój bogatym. Pójdźmy ostatni raz rzucić okiem na ulubione londyńskie miejsce Najmilszej.


Trafalgar Square. Już wieczór. Pozwólcie, że zatem powiemy dobranoc.

4 komentarze:

Green pisze...

o proszę - widzę, że jeszcze ktoś ma takie samo ulubione londyńskie miejsce jak ja ;))))

Adept Sztuki pisze...

Mi autochtoni powiedzieli, że "Big Ben" (jak ja to mylnie nazwałem), to jest St. Steven's Tower, ale nie wiem ile w tym prawdy.

Spore wrażenie robi tez HMS Belfast, choć i tak nie umywa się do Tower. Nigdy nie widziałem tyle złota na raz... :)

Szaman Galicyjski pisze...

@Adept: oficjalna nazwa to Wieża Zegarowa. St. Stephens Tower to nazwa ukuta przez wiktoriańskiego dziennikarza piszącego o sprawach gospodarczych w rubryce "News from St. Stephens". Tak nazywała się sala, w której zbierali się członkowie parlamentu.

@Green: żaden tam Piccadilly Circus czy Oxford Sq. Tylko Trafalgar!

Green pisze...

Zdecydowanie.
Trafalgar i muzeum.
O tak!