niedziela, 19 grudnia 2010

Szaman Galicyjski i sprawy upadku cywilizacji ciąg dalszy

Ta cywilizacja musi upaść. No, nie ma szans. Bo jest to, jak napisał Abi (oby żył wiecznie) cywilizacja kretynów.

Przeczytałem ze dwa dni temu notkę na WP*), jak to jakaś zwyczajna, kalifornijska mamuśka, Monet Parham z Sacramento, zaskarżyła sieć jadłodajni McDonald's, że wciska się w jej rodzinę, pomiędzy nią i jej dzieci. Dokonuje tego "wciskania" się poprzez oferowanie Happy Meals, czyli zabaweczki dodanej do posiłku. Maya, córka owej mamuśki, domaga się zakupu owego Szczęśliwego Jedzonka w sposób natarczywy, a jeśli mamuśka odmówi staje się "nieusłuchana i obrażona" (w oryg. disagreeable and pouted, gdyby komuś nie pasowało moje tłumaczenie).

Zacząłem się zastanawiać, o co tej kobicie chodzi? Przecież nikt jej wołami do jadłodajni McDonald's nie ciąga, nawet jak już tam się znajdzie, to nikt jej nie każe kupować wszystkiego, czego zapragnie dzieciak - w końcu to ona jest dorosła i ustala zasady. Jak jest więc podstawa prawna skargi? Czy należy zatem oczekiwać, że oskarżone zostaną wszystkie sklepy z zabawkami, które mają wystawy bez firanek i okna od ulicy? Każdy, kto reklamuje 800-częściowy zestaw Lego - do pudła?!**)

Nie. Mamuśce chodzi o to, że wraz z zabawką Maya otrzymuje posiłek, w tym burgera i frytki i to wpędza ją na równię pochyłą zakończoną otyłością i związanymi z tym chorobami oraz brakiem atrakcyjności i koniecznością stosowania długotrwałych, nieprzyjemnych i pewnie kosztownych zabiegów odchudzających.

Nie jestem zwolennikiem jadłodajni McDonald's, ale nie wypowiadam się, bo nie korzystam. Ostatni raz byłem w tymże przybytku w Wiedniu, w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, a i to tylko dlatego, że było wcześnie rano, jechaliśmy całą noc i tylko tam można było wypić kawę. Jednakże sprawdziłem. Kupując cokolwiek, w tym Happy Meal, można wybierać. I tak - zamiast Coli (najlepszy ponoć odrdzewiacz) można dostać mlecznego szejka, zamiast frytek "apple dip with caramel souce" cokolwiek by to było. A kto w końcu każe małej zeżreć całe frytki? Mamuśka może wszamać połowę, albo w ostateczności (jakże szokująco to zabrzmi) wywalić połowę do kosza. Proste.
Nie wiem, jak jest w Kalifornii, ale znając wszechświatowość firmy sądzę, że podobnie.

Poszperałem dalej i znalazłem, że mamuśka nie jest, jak można by przypuszczać, "zwyczajną, kalifornijską mamuśką". Jest osobą zatrudnioną przez stan Kalifornia w grupie mającej opracować strategię walki z otyłością dzieci, na stanowisku menedżera. Czyli powinna wiedzieć lepiej i w ogóle do jadłodajni McDonald's nie chodzić. Z dzieckiem zwłaszcza.

Mam nadzieję, że nawet jeśli jest to tylko część kampanii prowadzonej przez tę grupę, sąd nie da się wpędzić w maliny. Choć już zakazał McDonald's-owi sprzedaży posiłków powyżej 600 kcal.

Dlaczego uważam, że jest to oznaką upadku cywilizacji, spyta ktoś. Otóż jeśli, zamiast "własnoręcznie"***) czy też lepiej "własnoprzykładowo" nie potrafimy wychowywać dzieci, jeśli zwalamy winę za swoje zaniedbania na innych, wszystko jedno kogo - firmy fastfoodowe, szkołę, kościół i tp.,  i chcemy poprzeć to wyrokami sądu - to nie mamy szans na przetrwanie. Jeśli w TV dziecko od 12 roku życia ogląda, jak ludzie zabijają się w imię niezrozumiałych dla małolata przyczyn, a równocześnie miłość, zwłaszcza fizyczna, może być oglądana od 18 roku życia (nie mam na myśli pornoli tylko sex w dobrym wydaniu) to mamy to, co mamy. I żadne sądy tu nie pomogą.

Zresztą, może tak ma być? Zastanawiamy się, dlaczego nagle upadły wielkie, liczące setki lat cywilizacje w przeszłości. Może wyhodowały sobie stosowną ilość kretynów?

_______________________________________
*) Wirtualna Polska. NB chciałem dziś do tej notki wrócić i okazało się to niemożliwem - wyszukiwarka na WP nie znalazła nic, a w sieci 1900 stron o McDonald's, Happy Meal i procesie, ale żadna z pierwszych 60 o tej sprawie. Google UK podało mi tę sprawę z odnośnikami na drugiej pozycji. Wiem, że WP ma 1900 spraw na głowie, ale jeśli nie da się wrócić do notki czytanej przed dwoma dniami to wsadźcie sobie tę wyszukiwarkę do... frytek z McDonalds, np.
**) jeśli tak, to ja proszę o rozciągnięcie tej odpowiedzialności na sklepy z damską odzieżą - też się wciskają w moją rodzinę!
***) nie mam na myśli używania przemocy!

10 komentarzy:

Green pisze...

"Otóż jeśli, zamiast "własnoręcznie"***) czy też lepiej "własnoprzykładowo" nie potrafimy wychowywać dzieci, jeśli zwalamy winę za swoje zaniedbania na innych, wszystko jedno kogo - firmy fastfoodowe, szkołę, kościół i tp., i chcemy poprzeć to wyrokami sądu - to nie mamy szans na przetrwanie".

Otóż to. Jak wiadomo, nie mam (jeszcze?) swoich dzieci, ale obserwuję co się dzieje u mnie w pracy. Zresztą, nie tak dawno miałam naście lat.
Rodzice, oddają dziecko do internatu i nie odbierają telefonów od wychowawców.
Bo po to wychowawca jest, żeby im nie zawracać głowy. Mi wyskubie dupę prokurator po to, żeby ktoś miał spokojny sen. I nie ważne, że jest 23.00, właśnie przyjechała karetka, a dziecko ma skierowanie do szpitala.
Teraz się dzieciom daje więcej, bo są większe możliwości, ale nie daje się swojego czasu, bo ludzie pędzą za kasą, żeby za to kupić nowe zabawki.

Te dzieci, które mają dobre relacje z rodzicami, nie sprawiają problemów wychowawczych. Poważnie.
Swoją drogą, przecież ta mamuśka kalifornijska, pewnie sama zamiast karmić dziecko ludzkim obiadem, polazła z nim na chemiczne papu.
Zgroza perska i tyle.
Szczytem szczytów, była wściekła mamuśka, która musiała przyjechać, bo syn tak sobie połamał śródręcze, że trzeba było z nim jechać do szpitala.
Takie: "a pani to od czego jest?"
po prostu mentalnie kiereszuje.

Szaman Galicyjski pisze...

W Ukeju prowadzone są akcje "adopcji na odległość". Organizacje charytatywne proszą o comiesięczne wpłacanie np. 15,- GBP w systemie stałego zlecenia z konta i za to utrzymują jakiegoś dzieciaka np. w Afryce. Darczyńca jest co miesiąc informowany o postępach dziecka np. w szkole i tp.
Jak ktoś nie radzi sobie z dziećmi, bo za dużo wymagają i za drogo kosztują, to niech wyśle ją/go do Afryki i utrzymuje za 15,- GBP. Proste, nie? Tani i bez kłopotu.

Anonimowy pisze...

Ano, ano. Świnto prawda (Tischnerowska) to jest.
nika

Green pisze...

Szamanie, w Polsce też są takie akcje.
Ja bym wysłała niektórych rodziców na wczasy do Mozambiku.
Bez wygód.
Niektóre z tych dzieci mają więcej rozumu niż oni.
Była taka sytuacja, że najpierw matka oddała dziecko do internatu, nie odbierała telefonów. Córka wyleciała, to jej matka załatwiła kuratora.

Wydaje mi się, że po tym świecie krąży masa ludzi, którzy nie powinni pomnażać swojego materiału genetycznego, bo szkodzą potomstwu.
I tym co się tym potomstwem zajmuje z racji wykonywanego zawodu.
To co mnie razi najbardziej, to fakt, że mam w grupie kilkoro osieroconych dzieci (jedno totalnie, ale są co najmniej trzy półsieroty) i rodzina się nimi zajmuje. Interesuje i o nie dba. A dzieci z kompletnych rodzin ma wychowywać państwo.
Wrr...

akemi pisze...

Coś mi się wydaje, że temat upadku cywilizacji jeszcze długo pociągniesz na swoim blogu, bo przykładów na... jest niezliczona ilość. Niestety.

Fiolka pisze...

Mam wrażenie, że oskarżanie Maka to w Ósa nowy sposób na bardzo szybki zarobek. Najbardziej urzekły mnie dwie historie. Pierwsza, w której Mak zostaje oskarżony o to, że od jedzenia, które się tam sprzedaje jedna Pani nabawiła się otyłości. I Pani wygrała. Druga wyjaśnia nagłe pojawienie się znaczków ostrzegawczych na kubkach (albo "może zawierać gorący napój - grozi poparzeniem" albo po prostu "80*C"). Ktoś poszedł do sądu, bo poparzył się w język. I wygrał.
Nie mam pewności czy ten drugi przypadek to nie jakieś jurbyn ledżynd (sory za akcent), ale o pierwszym chyba było wspomniane w "Super size me".
Obłęd w ciapki.

Green pisze...

http://wiadomosci.hoga.pl/Wiadomosc.aspx?id=11315


Matka dwóch córek z Kalifornii i prozdrowotna organizacja konsumencka pozwały firmę McDonald's w związku z dołączaniem przez tę sieć restauracji szybkiej obsługi zabawek do linii dań Happy Meal dla dzieci.



Ich zdaniem McDonald's narusza kilka przepisów prawa chroniących konsumentów, ponieważ oddziałowuje na dzieci, kusząc je zabawką.

"To, co dziecko postrzega jako zabawkę, uważam obecnie za sprytny, wyrafinowany chwyt marketingowy, opracowany po to, by między mną a moimi córkami stanął McDonald's - powiedziała Monet Parham z Sacramento w Kalifornii. - W imię dobra innych rodziców i ich dzieci, chcę, żeby McDonald's przestał wtrącać się do mojej rodziny".

Prawnicy Parham złożyli w środę pozew w sądzie stanowym San Francisco, prosząc o uznanie go za pozew zbiorowy. Domagają się, by sąd zakazał w Kalifornii reklamy adresowanej do dzieci przez sieć fast foodu poprzez zabawki przedstawiające postaci z popularnych filmów i gier.

McDonald's twierdzi, że jest dumny z linii posiłków Happy Meals i zamierza bronić swej marki, reputacji i samego jedzenia.

Ta największa na świecie sieć serwująca hamburgery stoi w obliczu drobiazgowego badania w związku z dołączaniem zabawek do posiłków.

W San Francisco niedawno zabroniono sieci McDonald's podawania posiłków zawierających ponad 600 kalorii bądź takich, w których ponad 35 procent kalorii pochodzi z tłuszczu. Podobny zakaz obowiązuje w hrabstwie Santa Clara, w którym znajduje się słynna Krzemowa Dolina.

Organizacja konsumencka Centrum na rzecz Nauki w Interesie Publicznym (The Center for Science in the Public Interest) tłumaczy, że koncentruje się na sieci McDonald's, ponieważ jest to największa firma z branży. Wydaje też na reklamę skierowaną do dzieci więcej pieniędzy niż podobne sieci i mogłaby stać się liderem, o ile zmieni swoje postępowanie.

Centrum na rzecz Nauki w Interesie Publicznym już ma dokonania na tym polu. Pod naciskiem tej organizacji producent płatków śniadaniowych i przekąsek Kellog zgodził się ustalić standardy odżywcze pokarmów, których reklama nakierowana jest na dzieci, a sieć KFC zgodziła się zrezygnować z tłuszczów o bogatej zawartości kwasów tłuszczowych typu trans (uwodornionych lub częściowo utwardzonych, które podwyższają stężenie cholesterolu w surowicy krwi) w zamian za odstąpienie przez organizację od pozwu w sprawie ich stosowania.

Firmy z branży fast food w 2006 roku wydały ponad 520 mln dolarów na marketing posiłków dla dzieci i zabawki stanowiły niemal trzy czwarte kosztów tych wydatków.

W sprawie sieci McDonald's organizacja utrzymuje, że sieciowy fast food stosuje wysoce wyrafinowany plan, który polega na nęceniu zabawkami i wykorzystywaniu niedojrzałości emocjonalnej dzieci, wynikającej z ich wieku, i podważaniu rodzicielskiego autorytetu.

Jak podkreśla organizacja, zabawki zachęcają dzieci do jedzenia niezrównoważonych odżywczo dań Happy Meals, które według pozwu przyczyniają się do otyłości i nadwagi. Reklama Happy Meals za pomocą zabawek oszukuje i jest nie w porządku wobec dzieci, rodziców i stanowi według powoda pogwałcenie prawa obowiązującego w Kalifornii.

(PAP)


ps. polecam zainstalowanie sobie na pulpicie cudu o nazwie Cafe News

Szaman Galicyjski pisze...

Dzięki, Green.
A czy ta Cafe news nie stanie pomiędzy mną a moim blogiem? ;-)

Anonimowy pisze...

Szaman, oczywiście, że ta cywilizacja musi upaść. Skretynienie nie wydaje mi się obniżać lotów, wręcz przeciwnie.

Przykład sprzed miesiąca, który jednak utkwił mi w pamięci.

Oznajmiłam mamuśce, posiadającej dziecię w klasie również mojego dziecięcia (lat 10 - dziecko nie mamuśka), że jej Radzio chodzi po zajęciach szkolnych z 30 cm nożem w pięknym skórzanym pokrowcu, i że może sobie Radzio zrobić krzywdę, jeżdżąc z tymże sprzętem na rowerze i strasząc dzieci. O zrobieniu krzywdy komukolwiek innemu niż Radzio sam w sobie, nie wspomniałam, coby mamusi nie nerwicować. Mamusia owa jednak od znerwicowania była daleka. Stwierdziła, że porozmawia z synem i jeśli się zgodzi (Radzio znaczy) to w zamian kupią mu z mężem inną zabawkę (o zgrozo!), a nożem będzie bawił się w domu lub na działce.

Strzelbę niech mu kupią wypasioną, tak sobie myślę.

GoS

Moja Ameryka czyli dwa lata wakacji. pisze...

Oj szamanie, ale mialbys super pole (kontynent bez mala) do obserwacji tutaj.
W kazdej dziedzinie mistrzostwo swiata. Kretynskie!
Osobiscie uwielbiam przygladac sie ludkom tutaj i wysluchiwac ich racji:)
Piekne sa:)
A oczy mam piekne ze zdziwienia:)