niedziela, 25 kwietnia 2010

Szaman Galicyjski i sprawy zaległe

O tym miało być 10 kwietnia, ale wtedy nie wyszło.
Nie pisałem na blogu nie z ogólnego, wiosennego lenistwa, ale mielimy gości. To znaczy my mieli gości, ea nie rozdrabnialiśmy ich mechanicznie. Odwiedzili nas mianowicie Tygrysek z Prezesem.

Pojechaliśmy pokazać im, jak żyli tutejsi. W każdym razie ci, co mieli kasę. Oglądaliście może taki brytyjski serial "Upstairs, downstairs"? To taki właśnie dom, choć nie ten, w którym kręcono serial pokazaliśmy naszym gościom. Ten nazywa się Lanhydrock.

Dom jest co prawda bardzo wiktoriański, ale zbudowano go dużo wcześniej. Jak to często bywa w historii zmieniano go i przebudowywano wiele razy. Nazwa pochodzi od Św. Hydroca (?), który był irlandzkim misjonarzem w Kornwalii. Tereny te należały pierwotnie do klasztoru Św. Petroca w Bodmin, ale kiedy Henio VIII w 1530-tych latach skasował zakony, kupił je Sir Richard Robartes, cieszący się powodzeniem bankier z Truro*). Kto ciekaw dziejów domu - to proszę tu (ang.). Ja ograniczę się do paru fotek, słonecznych i wiosennych, co niespotykane w Kornwalii.

Pod imponującą bramę wjazdową można podjechać starym samochodem.

Ogrody są prześlicznie utrzymane i bajecznie kolorowe. To z tyłu po prawej to kościół z XII w.

Do przycinania tych cisów zatrudniana jest specjalna grupa ogrodników.

W tym gabinecie pracował administrator majątku.

Natomiast państwo spędzali czas na grze w bilard

po czem panowie udawali się na cygaro do palarni

natomiast panie do pokoju herbacianego tuż przy buduarze pani domu

Sypialnia pana domu była osobną, dla zachowania wiktoriańskiej przyzwoitości. Podoba mi się ten patent do czytania książek, szkoda, że nie mam nań miejsca.

natomiast mógł pan niewidocznie dla służby odwiedzić małżonkę idąc przez wspólna łazienkę

Kuchnia była imponujących rozmiarów, a takie naczyńka są moim małym marzeniem


Kącik do przygotowywania warzyw /poniżej/. Była też specjalna mleczarnia, serownia, maślarnia (? - tak by to było po polsku, bo chyba nie maselnica)

Natomiast służba mieszkała tak. Przykładowy pokój męskiego służącego, znajdujący się w osobnym skrzydle, z dala od pokojów kobiecych.


A stąd, z okien Wielkiej Galerii, można było spoglądać na bramę i wypatrywać oczekiwanych gości.

Pozdrawiam, następnym razem inna atrakcja Kornwalii, raczej dla panów (choć jakby tak pomyśleć, kto brał w tym udział...?)

_______________
*) jak ma przed nazwiskiem 'sir' to bankier, gdyby nie to, byłby lichwiarzem. Pożyczał na duży procent.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ha, a mnie wystarczy moje jednoizbowe mieszkanie ;-D
Ciekawam, czego to dowodzi ;-P
nika

kiciaf pisze...

Ja tam lubię duże stare domy. Mogłabym mieć. ;)

victorec pisze...

ha! grali w snookera! :)