Człowiek żyje marzeniami. Ja też. Czasem. Na przykład marzę, żeby Barbie zmądrzała. Choć ciut. Przez ostatnich parę miesięcy miałem nadzieję, że coś, tak jakby, ruszyło w dobrą stronę. Ale to zmyła była. Zwód jak na Mundialu. Nie doceniałem baby.
Przychodzę rano do pracy. Jest lista, wkoło niej członkinie mojego zespołu. Chichoczą. Pytam:
- Co jest?
- Patrz, Szaman. Full body amputee będziemy dziś operować.
Co się wykłada na polski: gość po amputacji całego ciała.
Powstał teoretyczny spór co to znaczy. Cztery kończyny osobno, czy jakąś przemyślną sztuką zeszyte? Dr Frankensteina dzieło po rozpadzie? Sama głowa? To ostatnie rozwiązanie zwyciężyło. Także zarówno dzięki mnie. Bo doczytawszy listę dokładnie znalazłem to:
- Przecież on do szczękowo-twarzowego chirurga idzie. Sama głowa wystarczy. Jemu więcej nie trzeba, chyba by się pogubił.
Problem pozostaje jak go znieczulić. Bo wziewne z racji braku płuc nie wchodzi w rachubę, a dożylne wymagałoby zwrotnego przepływu krwi.
I jak mu zmierzyć ciśnienie?
4 komentarze:
Proponuję nasiękowo lub przewodowo. Nie musisz się obawiać, że się zaleje krwią, bo ssak podłączysz do tchawicy bezpośrednio i luz :)
A no i pamiętaj o odpowiednim przeliczeniu środków znieczulenia miejscowego (swoją drogą ile może ważyć sama głowa???)
Młoda Lekarka
@Młoda Lekarko, dziękuję. Ale jak przeliczyć dawkę na, proporcjonalnie, dużą ilość tkanki kostnej? Troubles, troubles...
:)
a co na prawdę miała na myśli Barbie? Ciekawam...
Ella-5
@Ella-5: prawda okazała się mniej skomplikowana - pacjent miał amputowaną jedną nogę. A co na prawdę myślała Barbie? Któż zrozumie kobietę...?
Prześlij komentarz