środa, 16 listopada 2011

Szaman Galicyjski i sprawa tego tygodnia

Ten tydzień jest zdecydowanie nie mój. Jeszcze się dobrze nie skończył, a już to wiem.

Najsampierw, we wtorek*) jeden taki przyszedł przepuklinę sobie operować. Niby miły, siwy, starszypan. Bez zatrważającej przeszłości medycznej. Tom go zalekował, a on mi, bez dania racji, stężał na stole. No normalnie stężał. Wszystkie mięśnie mu zesztywniały (poza tym, co to by mu mógł bez krępacji zesztywnieć, choć obłożyć do przepukliny było by trudno). I wentylować się za chińskiego boga nie dał. Szczęki zacisnął, nijak było jakąkolwiek rurę mu wcisnąć. Zakrzyknąłem o zwiotczenie i intubację, a nursy moje (to znaczy jedna moja i jedna cudza) wszystko mi w te pędy podały. Starszypan zwiotczał, eLeMEja dał se wsadzić, wentylował się, jakby od tego był i do końca zabiegu już się nie próbował przeciwić niczemu.
Dziwne to o tyle, że po jednej dawce leku zwiotczającego na 3-4 minuty, wszystko mu przeszło. Aż z onej konfuzji zaesemesowałem do Abiego, któren człek bywały i podobnych leków używa, czy się z czemś takiem spotkał. Ale nie. Zadzwonił do mnie dobry człowiek, pogadaliśmy chwilkę, dzięki za wsparcie. Starszypan obudził się planowo, bez żadnych ubocznych objawów (trochę się bałem, że mięśnie go będą boleć, ale nie), uśmiechnięty od ucha do ucha, podziękował i w terminie do dom poszedł.

Dziś natomiast następny do przepukliny przyczłapał. Taki bardziej gorzelniaczek, co to dwa i pół litra wina/piwa/cydru dziennie pija, a mocniejszych nie liczy, bo w małych szklaneczkach podają i łatwo się w rachunkach pogubić. A pije, bo musi, bo sztress go gryzie, że od ośmiu lat bezrobotny jest i musi patrzeć jak małżonka (czy też partnerka, nie doszedłem) tyra, żeby rodzinę utrzymać.
Z założenia dostał dawkę dwa razy większą niż standardowe wielbłądy, czyli te, co pić nie muszą, ale jak go Kolorectal nożykiem dziabnął, to łapkę spod obłożenia wyszarpnął i rwał się pomagać. Obłożenie trzeba było zmienić, łapkę uwiązać, dawki zwiększyć. I zeszło nam tak z kwadrans, bo ja dawkę zwiększałem, chwilę wyczekiwaliśmy na wyrównanie w mózgu, czy gdzie tam to szło, Kolorectal kozik w rękę brał, a pacjent jakby moich wysiłków nie zauważał, dalej do pomocy raźno się zgłaszał. W pewnej chwili Kolorektal twierdził nawet, że mu do kieszeni próbuje sięgać. Dawki sięgnąłem już takiej, że obawiałem się iż na noc przyjdzie nam zostać z chłopiną, bo się nie obudzi, więc przeszedłem łagodnym łukiem do znieczulenia gazami i tu - klękajcie narody! - ścięło gościa w minutę, a po zabiegu obudził się planowo i prawidłowo. Co jednak znaczy wyrobiona wątroba i jej zadziwiające enzymy.

A Zębodłub siedem sztuk przytaszczył i to takich po sześć i więcej do usunięcia, więc dawno już słoneczko złote pokładło się spać, kiedy my skończyliśmy.

Muszę jednak pewne wyznanie uczynić. Otóż mimo wojny polsko-nurskiej pod flagą biało-czerwoną poszedłem we wtorek do szefowej i obie pomagające mi nursy w kwiecistych słowach pochwaliłem i ich profesjonalność oraz opanowanie w trudnych chwilach podkreśliłem. Nawet w czasie wojny stuletniej co jakiś czas trzeba dobrą wolę pokazać i na ten przykład jeńców wypuścić, albo pomoc międzynarodową z konwojem humanitarnym przepuścić. Każdy powinien dostać to, co mu się należy. Jak pochwała, to też, choć nursa.

Zatem dobranoc.
_____________
- Panie kierowniku, mam napisać ogłoszenie o zebraniu we wtorek i nie wiem jak się pisze: wtoreg czy wtorek?
- Pani Basiu, niech mi pani nie zawraca głowy tylko sprawdzi w słowniku.
- Ale ja już całe "f" przeszukałam i nie ma.
- To niech pani pisze, że zebranie będzie we środę.

7 komentarzy:

Joanna pisze...

Jakby Szaman mnie spytał, to ja, pracująca na codzień z młodzieżą średnia wieku 83 bym mu była od razu podpowiedziała, że uparte toto! Nawet sam będzie decydował czy zaśnie czy nie zaśnie! nie będzie jemu,człowiekowi co to z niejednego pieca chleb jadł, Szaman, co mu jeszcze mleko pod nosem nie obeschło, że ma spać! Przecież wiadomo,że jak się człowiek uprze...
Niejako w temacie.Dzisiaj mi sie poskarżyła 94 letnia pacjentka, że ją ta smarkula (tu wskazała palcem na swoją 87 letnią sąsiadkę przy stole) denerwuje! Bądź tu człowieku mądry!

abnegat.ltd pisze...

Szaman, zaraz po Twoim telefonie w d*h*j*k*siodma w wieku 27 i biemaju 49 (118/153) wywalila po indukcji brady ponizej 20 i caly czas szla w dol. Chirurg won, miejsce mi tu, wozek ze sprzetem, rozdarlem szmaty, stol w dol - i w tym momencie zadzialalo 0,6(!!!) atropiny com jej dal przy hr 45. Bede przez pulpeta zapyzialego zyl piec lat krocej. Po dwoch baniach jestem - a dalej mi stres spac nie daje.

Nastepnym razem po Twiom telefonie dostaje sraczki i ide w cholere.

Szaman Galicyjski pisze...

Joanno, tacy oni są, ja wiem. Alem miał nadzieję, że choć biochemia nie podlega w takim stopniu psychice. Ale co mi tam, jak se GlaxoSmithKline nie poradził, to Abbott rozwiązał problem. Na farmację, panie, ni ma mocnych.

Abi: było to uczulenie czy nie? Bo mnie się brady jakoś z uczuleniem nie kojarzy.

abnegat.ltd pisze...

Nie wiem. BP co trzy minuty - moglem przegapic spadek, toz mogla miec 0/0. Tryptaze poslalem, bedzie przynajmniej wiadomo czy to histaminopochodne, czy nie. Ale zazwyczaj jak mi sie trafialy reakcje alergiczne, NSAID iv, to objawy nawracaly. A ta przez 3 godziny obserwacji byla jak skowronek.

Anonimowy pisze...

Oesu, nie żyjcie ani 5 lat, ani 10 lat krócej!!! o_O
Pulpety zapyziałe zwalajcie z zabiegu, i już ;-P
nika

abnegat.ltd pisze...

Nika, srednia zycia anestezjologa niska jest. Co robic ;)

Anonimowy pisze...

W takim razie musicie się impregnować szklaneczką Laphroaigu, czy jak to tam się zwie, coby długo i szczęśliwie żyć. Im więcej asfaltu i smoły tym lepiej ;-)
nika