Życie Szamana twarde jest. Dziś moja największa faworytka, Barbie, co to już o niej pisałem, podpadła mi kolejny raz.
Każden jeden doktór, co u nas pracuje, ma na swoim komputrze listę zaplanowanych zabiegów na jakiś czas naprzód. Pozwala to przeglądać kalendarz i odpowiednio się do zajęć przygotować. Ja też taki kalendarz mam. I każdego dnia patrzę, co też mi następny ranek przyniesie. Drukuję listę, robię na marginesie notatki, czy aby pacjent jakąś ciekawą a niebezpieczną dolegliwością nie dotknięty i nie wytnie swojemu najlepszemu anestezjologowi jakiego numeru na stole w czasie znieczulenia.
Tak też zrobiłem wczoraj, listę druknąłem, notatki porobiłem, a i rad byłem z owej listy, bo zaczynałem zajęcia praktyczne na bloku operacyjnym dopiero po lunchu, co dawało mi czas, żeby wyprowadzić na prostą parę zaległych spraw w papierach.
I, oczywiście, dawało mi szansę nieco dłuższego pospania rano, bo papiery wiadomo, nie zając i jak mi przed prawie dwa tygodnie z biurka nie uciekły, to i nie uciekną.
Siedziałem sobie rankiem z kubkiem kawusi z mlekiem z Najmilszą przy stole rozkoszując się leniwym porankiem, kiedy odezwała się moja komórka. A w komórce szefowa bloku operacyjnego milutkim głosem pyta, czemuż to, ach, czemuż nie ma mnie w pracy, a oni z niecierpliwością czekają. Nieco zdziwiony mówię, że ja to i owszem, z największą przyjemnością, ale dopiero o trzynastej, bo wcześniej nic w planach nie mam. W końcu, co jej będę tłumaczył, że nienapisane papiery i listy czekają i planowałem przyjść gdzieś tak za małą godzinkę.
I miła owa kobieta rozwiała moje plany misternie utkane mówiąc, że to taki mały błąd był, że zapomniano*) przypisać mi listę znieczuleń i zabiegi będą**) od samego rana.
Pojechałem, uprzednio dopiwszy kawę. Oczywiście, nasza blond piękność, Barbie "zapomniała", że do znieczulenia przydałby się anestezjolog. Jakoś wypadło jej to z głowy.
Jak to mówił mój kolega: sześćdziesiąt milionów plemników i ten jeden, qurna, musiał wygrać!
______________________________
*) zwracam uwagę na formę bezosobową, co jest tu wyrazem bycia grzecznym, czyli bez rzucania oskarżeń pod czyimkolwiek adresem (dla bardzo dociekliwych - w ang. używa się wtedy formy biernej)
**) będą, bo nie są, skoro ja siedzę w domu z kawusią etc.
5 komentarzy:
No masz babo placek! Weźcie ją wywalcie, bo to groźne zaczyna być. Jeszcze kogo do rwania zdrowych członków zapisze ;-D
nika
gramatical corectness
Jezyk stworzony do omijania mielizn socjologicznie zagmatwanych ;)
nika: powiem Ci coś strasznego, w wielkiej tajemnicy. Mówi się, że ma awansować! Zgodnie z zasadą Petera, właśnie osiągnęła swój próg niekompetencji, teraz tylko w górę.
abi: witejcie, gazdo, po łurlopie. Czytalim, a jakże, ino małoś sie sprawiał. Dupecki jakie były?
Łomatko :-D
nika
To już nie jest ło, matko.
To już jest ło qurwa.
Przepraszam za wyrażenie, to się już nie powtórzy, ale właściwe słowo na właściwym miejscu...
Prześlij komentarz