wtorek, 21 lutego 2017

Szaman Galicyjski i sprawa pewnego sędziego

Napisałem coś o pewnym sędzi i pendrive'ach. Ciekaw jestem jak to się wszystko skończy.

Dla naprzykładu chcę przytoczyć tu pewną historię z odległego nie tylko kraju, ale i kontynentu.
Był sobie tamże pewien sędzia nazwiskiem Marcus Richard Einfield. Wielce utytułowany on był. Był sędzią Federalnego Sądu Australii, Najwyższego Sądu Nowej Południowej Walii i Zachodniej Australii, a także Prezydentem Komisji Praw Człowieka i Równych Szans oraz ambasadorem UNICEF'u.
Owóż ów sędzia w sierpniu 2006 roku, żeby nie załapać paru punktów karnych i nie zapłacić mandatu w wysokości 77 AU$ za przekroczenie prędkości skłamał słownie i na piśmie, że pożyczył auto znajomej. Z tym, że okazało się, że owa znajoma zginęła w wypadku drogowym w USA trzy lata wcześniej.
I gościu poszedł siedzieć na trzy lata. Nie pomogło, że sędzia sądu najwyższego, że utytłany w poważnych organizacjach, że miał wtedy 68 lat.

Trzy lata i serwus.

I to jest praworządny kraj. A raczej cały kontynent.

Brak komentarzy: