piątek, 15 lipca 2011

Szaman Galicyjski i sprawa wrócenia

Wróciłem. Było cudownie. Rodzinne wyjazdy wakacyjne, zwłaszcza kiedy nie widujemy się często z Tygryskami i Adiunktami, to jest to. Jak Prawdziwy Polak powinienem ponarzekać, że było mało czasu na pogadanie, że można by więcej i dalej w tym nastroju, ale chyba przesiąkam ukejskimi klimatami i powiem it was not too bad.

W pracy niespodzianka. Zastępująca mnie pani doktor - trzymajcie się dobrze - zobaczyła wszystkie historie chorób pacjentów do operacji! I poczyniła uwagi co do przedoperacyjnego postępowania. Jak to zobaczyłem o małom co nie zadzwonił z podziękowaniem. Ale usiadłem, poczekałem i mnię przeszło. Bo w zasadzie takie postępowanie to norma. Choć miła norma, nie powiem.

Mój przedwakacyjny konkurs okazał się troszkę za trudny. Zatem dodatkowe informacje:

1. Autorem książki jest E. Hemingway, a treść ma związek i ze mną i z moimi wakacjami, a zdjęcie jest formą rebusa (przypomnę, że rozwiązanie ma sens tylko w jezyku angielskim);

2. piosenkarką jest Anna Maria Jopek. Teraz tylko tytuł płyty.

Jak się odrobię napiszę więcej.

A w ogóle to mam na głowie przeprowadzkę i związane z tym przenoszenie telefonu, netu, adresów itepe, więc jakbym nie pisał, to nie znaczy, że zaginąłem w czasie i przestrzeni, tylko, że nie mam łącza. Choć biernie będę, bo czytam w pracy.

Do następnego.